Szarża pod Krojantami w rocznicę bitwy!

W niedzielę w Krojantach pod Chojnicami odbędzie się jedna z większych rekonstrukcji bitew kampanii wrześniowej. Corocznie przyciąga ona prawie 20 tys. widzów. W tym roku zobaczymy na polach pod Krojantami również współczesne Wojsko Polskie.
 
Szarża pod Krojantami przeszła do historii jako atak kawalerii na wojska pancerne. Propaganda hitlerowska uczyniła z niej mit polskiego ułana szarżującego straceńczo na niemieckie czołgi. W okresie PRL mit ten powielił film "Lotna" Andrzeja Wajdy.

W rzeczywistości obraz walk był zupełnie inny - o czym przypomną uroczystości i rekonstrukcja odbywające się w najbliższą niedzielę.

20 tysięcy widzów

Uroczystości rozpoczną się w niedzielę o godzinie 10.45 pod pomnikiem 18 Pułku Ułanów Pomorskich, przy drodze Chojnice - Tczew. Najpierw odbędzie się apel poległych, po którym odprawiona zostanie polowa msza święta. Później odbędzie się część inscenizacyjna oraz koncerty. 

Część plenerowa rozpocznie się o godz. 13.45 efektownym pokazem musztry 120-konnego szwadronu kawalerii polskiej, zakończonym regulaminową szarżą. Po tym będą inne atrakcje przede wszystkim inscenizacja historyczna oraz pokaz współczesnego wojska polskiego. To właśnie ta częśc budzi największe zainteresowanie publiki, której potrafi zgromadzić się nawet 20 tysięcy.

Jak się wykonuje niewykonalne rozkazy?

Sama szarża kawaleryjska była tylko fragmentem większej bitwy toczącej się przede wszystkim o utrzymanie ważnych strategicznie węzłów kolejowych. Niemcy planowali tędy przebić się przez armię Pomorze. Generał Günther von Kluge z XIX Korpusem Pancernym i szkolnymi batalionami pancernymi próbował przedostać się w kierunku Chojnic i dalej do Grudziądza. Polacy byli zmuszeni do ewakuacji przez Brdę. 18 Pułk Ułanów miał w związku z tym wykonać natarcie na oddziały niemieckie i powrócić do bezpiecznych już jednostek polskich za rzeką Brdą. Dowodzący ułanami płk Kazimierz Mastalerz uznał, że niemożliwe jest wykonanie kontrnatarcia frontalnie, dlatego dwa szwadrony miały wejść na tyły Niemców i rozbić znajdującą się tam piechotę. Atak ten miał się odbyć za pomocą szarży. Ze względu na bliskość niemieckiej broni pancernej porucznik Grzegorz Cydzik zasugerował, że lepiej zsiąść z koni i uderzyć pieszo. Płk Mastalerz nie chciał go jednak słuchać i odpowiedział: "Za młody pan, poruczniku, żeby mnie uczyć, jak się wykonuje niewykonalne rozkazy".

Rzeczywiście ułani bez większych trudów znaleźli się na tyłach wroga. Napotkali odpoczywający podczas marszruty batalion niemieckiej piechoty. Szarża skutecznie rozbiła zdezorientowanych Niemców, jednak w pogoni za uciekającymi kawalerzyści trafili na rozległą polanę leśną. Tam trafili pod krzyżowy ogień samochodów opancerzonych, granatników oraz broni maszynowej. W szarży zginęło około 25-30 osób i co najmniej dwa razy tyle odniosło rany. Zmarł również dowódca, płk Mastalerz. Polacy jednak osiągnęli strategiczny cel, którym była bezpieczna ewakuacja jednostek piechoty.
Piotr Celej
 
fot. Bartosz Gondek

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: