Szwedzkie uderzenie pod Twierdzą Wisłoujście początkiem upadku polskiej floty

Sukces jakim była zwycięska bitwa nad okrętami szwedzkimi 28 listopada 1627 roku na redzie gdańskiej nieopodal wsi Oliwa umocniła wiarę w możliwości floty. Zwycięstwo nad eskadrą równorzędną w walorach bojowych wywarło ogromne wrażenie na obu walczących stronach. Wydarzenie szerokim echem odbiło się w Gdańsku, szczególnie podczas obrad Trzeciego i Drugiego Ordynku.
 
Przedstawiciele Ławy wnieśli 23 grudnia 1627 roku postulat o udzieleniu wszechstronnej pomocy w poczynaniach króla na morzu. W tym czasie król szwedzki Gustaw II Adolf zaczął przygotowywać wojska do kampanii wiosennoletniej. Zainicjował sojusz z królem duńskim Chrystianem IV, wypartym przez armię Wallensteina w toku działań wojennych wojny trzydziestoletniej z terytoriów Niemiec, zobowiązując go do podpisania porozumienia w sprawie zmiany stosunku do Rzeczpospolitej i stosowania represji wobec jej statków handlowych. Porty w Szczecinie i Lubece przestały odtąd być bezpiecznym schronieniem. 25 maja 1628 roku ostatecznie ruszyła przygotowywana od zimy ekspedycja szwedzka skierowana na redę piławską, skąd główne siły miały udać się w kierunku Głowy Gdańskiej.
 
Bitwa pod latarnią Wisłoujścia
 
Od 5 lipca do komisarzy królewskich dochodziły wiadomości, iż wojska szwedzkie zaczynają się gromadzić pod Twierdzą Wisłoujście, na wysokości Mlecznej Karczmy. Równocześnie, po letniej stagnacji, ożywiły się działania lądowe. Próby ofensywy Grudziądza przez hetmana Koniecpolskiego zostały udaremniane, co
z kolei umożliwiło armii Gustawa Adolfa wdarcie się dalej w głąb Rzeczpospolitej, która zatrzymała się dopiero na Brodnicy. Przewodniczący komisji, Gabriel Posse i Daniel Riediger, zaczęli zabiegać u burmistrza von Holtena o uzupełnienie zapasów prochu, pocisków oraz dostawę 100 muszkietów do natychmiastowego dozbrojenia okrętów. Pertraktacje przebiegały opieszale; Szwedzi wykorzystywali ten fakt, bez większych przeszkód doprowadzając niezaprzężoną artylerię po nierównościach terenu na sam brzeg Wisły.
 
Około wpół do trzeciej w nocy, usłyszano w Gdańsku dalekie dźwięki salw; do czasu przybycia komisji na miejsce postoju okrętów doliczono się 100 wystrzałów. Tragiczny wynik tej nocy (zatonięcie „Rycerza św. Jerzego”, „Żółtego lwa” oraz poważne uszkodzenia na pozostałych jednostkach) ponownie postawił pod znakiem zapytania dalsze losy floty. Również wojska koronne w Prusach były w złej kondycji; zalegano z wypłatami żołdu, nie było środków na wystawienie nowych wojsk. Zygmunt III od dłuższego czasu zabiegał o wsparcie z zewnątrz, oczekiwał go głównie ze strony Habsburgów, których plany morskie zaczęły wchodzić na zbieżne tory z polityką królewską. Trwały bezustannie pertraktacje za pośrednictwem reprezentantów korony habsburskiej – Schwarzenberga w Lubece, Gabriela De Roy w Gdańsku. Rozmowy, przy wsparciu nuncjusza papieskiego i wysłanników hiszpańskich – Salre’a, D’Auchy’ego i De Roya, pozwoliły uzyskać obietnicę przysłania na Bałtyk 24 okrętów hiszpańskich i piechoty Wallensteina, jednak za wysoką cenę – Zygmunt III musiał zobowiązać się do wzmocnienia Ligi Katolickiej w Wismarze całością floty, która pozostała w jego rękach oraz wystawienia kolejnych 20–30 jednostek.
 
Epizod Wismarski - początek końca
 
Zygmunt III długo wahał się przed podjęciem decyzji, odwlekał jej termin, uzasadniając opóźnienia nieukończonymi przygotowaniami, a jednocześnie domagał się, aby to Hiszpanie najpierw przysłali swoje okręty, które miałyby kontynuować działania wraz z polską eskadrą. Ostatecznie potwierdzenie zobowiązań nastąpiło we wrześniu 1628 roku. Decyzja o przybyciu do Wismaru dziewięciu okrętów Rzeczpospolitej pogorszyła stosunki duńsko-polskie. Chrystian IV, poczuwszy się zagrożony, przysłał 2 kwietnia 1629 roku na redę wismarską eskadrę celem zdławienia zapędów Habsburgów. Atak został skutecznie odparty, głównie z inicjatywy okrętów Rzeczpospolitej pod nowym dowództwem Philippa Mansfelda. Duńczycy, mimo sprowadzenia posiłków, starali się nie podejmować następnych walk, aż do podpisania pokoju pomiędzy Wallensteinem a Chrystianem IV w Lubece 22 maja 1629 roku.
 
Niemniej nie ustały ataki okrętów szwedzkich. W czasiej jednego z nich 28 listopada 1630 roku miała miejsce ostatnia wyprawa floty polsko-cesarskiej, w czasie tej nieprzemyślanie przeprowadzonej akcji doprowadzono do ostatecznego upadku floty Zygmunta III.
 
Maciej Flis
 

Tagi: