Imponujące muzeum z niezwykłą architekturą i świetnie zaprojektowanymi wnętrzami. Brawurowa, chwilami wręcz Hollywoodzka narracja jasno, prawie fizycznie uświadamiającą czym jest wojna. Strefa Historii.pl wybrała się na zwiedzanie Muzeum II Wojny Światowej
Mnóstwo ciekawych eksponatów w tym wiele polskich. Kosmopolityczny, ponadnarodowy przekaz okrucieństwa wojny to główny przekaz Muzeum II Wojny Światowej. To miejsce uczy czym jest koflikt zbrojny. To organicznie ważne, bo po 72 latach świadków prawie już nie ma a brak pamięci oznacza rychłe kłopoty. Tymczasem każdy kto opuszcza muzeum II Wojny Światowej jest przygnieciony skalą krzywdy i zła. I o to chodzi. Mimo że wiele eksponatów czy aranżacji jest osadzona w Polskich realiach, zabrakło nam jednak jednoznacznego uwypuklenia polskiego wkładu w II Wojnę Światową. Po raz kolejny wykonaliśmy świetną robotę zbyt skromnie podkreślając rolę, zwłaszcza w kontekście wysiłku militarnego, jaką odegraliśmy w tej wojnie. Tymczasem na własnym terenie, ze względów eksportowych, powinniśmy zrobić to bardzo jednoznacznie.
Tak że będzie to szybko jasne nie tylko dla znawców tematu, ale także osób które zwiedzą muzeum jako turyści, korzystając z chwili wolnego czasu. Naukowcy - a takimi są w większości muzealnicy - zwrócą pewnie w tym miejscu uwagę na problem obiektywizmu w opowiadaniu historii wojny. Muzeum II Wojny Światowej jest rzeczywiście metodologicznie czyste. W podobnych muzeach narracyjnych, znajdujących się w Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, czy nawet na Malcie, nie patrzy się jednak na metodologię, mocno podkreślając narodowy wkład w wysiłek II Wojny Światowej.
Reasumując: Niezwykłe, mocne, potrzebne, emocjonalnie miejsce. Szkoda tylko, że i tym razem nie bierzemy udziału w defiladzie zwycięstwa.
Tekst i zdjęcia: Bartosz Gondek
Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila.