Około 1900 r. podobnie jak dzisiaj chętnie się odwiedzano, jednakże wówczas istniały różne kategorie wizyt obwarowane szeregiem zwyczajów i zasad. Warto je poznać. Były zatem wizyty ceremonialne, konwenansowe czyli wizyty pożegnalne i powitalne, odwiedziny u matki niemowlęcia, wizyty po obiadach i balach, wizyty poślubne, odwiedziny kondolencyjne i pierwsze wizyty, wreszcie wizyty w gronie osób sobie bliższych.
Gdy zamieszkało się w nowym miejscu można było odwiedzić swoich bliskich sąsiadów i podczas pierwszej wizyty przywitać ich tymi słowami: „sprowadzam się do waszego miasta lub wsi (przytem wymienia się dom, w którym ma się mieszkać) i ośmielam się do drzwi Waszych pukać, bo pragnę Was poznać po tem wszystkiem, co o Was dobrego słyszałem”.
Nie zawsze taka wizyta kończyła się bliższą znajomością. Co ciekawe jedną z osób, które należało odwiedzić w pierwszej kolejności mieszkając na prowincji był miejscowy proboszcz.
W oficjalnych okolicznościach składano wizyty ceremonialne np. odwiedziny kolegi z pułku, przełożonych i podwładnych itp., które trwały krótko, prowadzono podczas nich rozmowy na tematy neutralne i odwzajemniano je w ciągu ośmiu dni.
Według konwenansu zaproszeni na bal lub obiad mogli złożyć po nim wizytę, podobnie goście uczestniczący w ślubie, krewni i znajomi po śmierci znanej sobie osoby w ciągu sześciu tygodni od tego wydarzenia. Także po narodzinach dziecka świętowano i składano oficjalne wizyty. Odbywały się one między trzecią a piątą po południu, suknia matki była elegancka i kolorystycznie dostosowana do ubrania dziecka – różowa gdy niemowlęciem była dziewczynka, a niebieska gdy chłopiec.
Na co dzień w gronie osób sobie znanych składano wizyty serdeczne, przyjacielskie.
Jak zatem taka wyglądała wizyta? Dobrze było wskazać jeden dzień w tygodniu, w którym przyjmowano gości. W dniu wizyty pani domu ubierała się w ładną elegancką suknię i siadała w kącie przy kominku. Goście siadali w wielkie półkole, a starsze kobiety na kanapie i fotelach. Często drzwi otwierała im służba. Goście powinni przybyć w najpiękniejszych strojach wizytowych – panie mogły założyć piękną biżuterię, panowie ubierali się w tużurek lub żakiet, trzymając podczas całej wizyty kapelusz w ręku. Wchodząc do salonu należało ukłonić się grzecznie pani domu pytając o jej zdrowie następnie złożyć zbiorowy ukłon zebranym. Należało być dyskretnym i pogodnym i zachowywać przyjazny wyraz twarzy. Jako poczęstunek podawano herbatę i cukierki. Odradzano przyprowadzanie dzieci oraz psów (te ostatnie brudząc salon i meble mogły wzbudzić życzenie aby „gość znalazł się jak najprędzej o sto mil od domu”). Kończąc wizytę należało poczekać aż rozmowy ucichną, ukłonić się pani domu i „prędko zniknąć”. Niekiedy gości do drzwi odprowadzała dorosła córka lub inna domowniczka. Można było odprowadzić gości do schodów lub bramy. Natomiast panie do powozu odprowadzał dorosły syn. Jeśli nie posiadano bawialni gości przyjmowało się w innych pokojach, w których powinien panować wzorowy porządek.
Źródło: B. Staffe, Zwyczaje towarzyskie, oprac. B. Londyński, Lwów, Warszawa, 1907.
Oprac. Anna Krüger
foto/kadr z filmu "Noce i dnie" reż. Jerzy Antczak
Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila.