Wydobyte z dna Morza Bałtyckiego, dotychczas anonimowe znaleziska, niemi świadkowie katastrof morskich, odkrywają swoje tajemnice w Spichlerzach na Ołowiance. 7 maja Narodowe Muzeum Morskie ponownie otwiera się dla zwiedzających, warto więc będzie udać się na wystawę czasową przygotowaną przez NMM w Gdańsku, zatytułowaną: "Do DNA. 50 lat archeologicznych badań podwodnych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku".
W wyjątkowej scenerii budującej magiczną aurę, wyjątkowe eksponaty snują fascynującą opowieść o niebezpieczeństwach związanych z pracą na morzu, walką ze sztormem w epoce żagla i pary, a także o morskich tragediach z okresu II wojny światowej. Opowiadają nam również o pokładowej codzienności, o marynarskich obowiązkach, rozrywkach i ubiorze.
Ekspozycja charakteryzuje się oryginalną aranżacją, która podkreśla wyjątkowość zabytków i okoliczności w jakich zostały one odkryte. – Widz wraz z archeologami podwodnymi schodzi na dno Bałtyku, aby odnaleźć najciekawsze i najbardziej fascynujące obiekty. W atmosferze tajemniczości podwodnego świata, w którym dominują cisza i ciemność, pozna kod genetyczny zabytków nieznanych wcześniej szerszej publiczności. – opowiada kurator wystawy dr Elżbieta Wróblewska.
Goście będą mieli okazję zapoznać się z historiami kilkudziesięciu obiektów wydobytych z morskich głębin. Wśród nich z niebywałym zabytkiem – pochodzącym z XVIII w. i eksponowanym w przeszklonej chłodziarce słojem z masłem, który podniesiono z wraka drewnianego żaglowca spoczywającego na głębokości 82 metrów pod powierzchnią Bałtyku.
Innym obiektem – uzupełnionym przez jedno z trzech stanowisk multimedialnych dostępnych na wystawie – jest flet poprzeczny. – Prawdopodobnie jeszcze nikomu na świecie nie udało się wydobyć dźwięku z oryginalnego instrumentu, który przeleżał 235 lat na dnie morza. Flet, należący do oficera służącego na statku "General Carleton", wykonany w Londynie w warsztacie Charlesa Schucharta jest jednym z wielu unikatowych eksponatów, których DNA pokazujemy na tej niezwykłej wystawie. – mówi dr Robert Domżał, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Wśród zabytków są również elementy ubioru marynarzy, które dzięki dziegciowi rozlanemu w chwili katastrofy statku "General Carleton" przetrwały do dziś. Jest to obecnie najliczniejsza na świecie i najlepiej zachowana kolekcja XVIII-wiecznej marynarskiej odzieży roboczej. Dodatkowo niektóre elementy stroju opatrzone są inicjałami, dzięki którym udało się zidentyfikować ich właścicieli.
Wystawę przygotował zespół kuratorów NMM w składzie: dr Elżbieta Wróblewska, Patryk Klein, Emilia Brotz, Aleksandra Kucharska, dr Krzysztof Kurzyk, Paweł Litwinienko, Andrzej Truszkowski.
info/foto/NMM
Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila.