Tak pachniały dawne elity 4711 i Przemysławka

przemysławka, 4711 Echt Kolnisch Wasser, bartosz gondek, strefahistorii.pl, polnocna.tv
Chcesz być taki jak przedwojenni oficerowie, adwokaci, właściciele ziemscy? To nie jest wcale trudne. Na rynku ciągle jest  Echt Kölnisch Wasser 4711 i nasza rodzima Przemysławka. O czołówce  wytwornych zapachów, używanych przez elity dawnych lat opowiada...
Bartosz Gondek
Z Przemysławką i  Echt Kölnisch Wasser 4711 jest tak samo jak z pistoletem Walther PPK, ulubioną bronią Agenta 007, z której zastrzelił się także sam Adolf Hitler. Mimo że wymyślono go w 1929 roku, nadal jest jednym z najbardziej popularnych pistoletów na świecie.
Nie inaczej jest z naszą rodzimą Przemysławką, która mimo zalewu rynku ekskluzywnymi wodami z importu, cały czas dzielnie daje sobie radę, utrzymując grupę wiernych fanów. Historia Przemysławki sięga 1919 roku, co czyni ją jedyną polską wodą kolońską cieszącą się tak długą tradycją i uznaniem.
Dedykowana od początku panom ceniącym sobie subtelną elegancję, o lekkim i świeżym zapachu, zaczęła być produkowana tuż po Powstaniu Wielkopolskim  w Poznaniu, przez Henryka Żaka. Jej zdecydowanie męska tonacja, w której zauważalny jest zapach owoców cytrusowych, który przeplata się z ziołową nutą i szczyptą aromatu egzotycznego drewna, bardzo szybko podbiła przedwojenną, polską klasę średnią. Zapach został oceniony przez nabywców jako idealny na każdą porę dnia. Był uniwersalny i doskonale sprawdzał się w porannych godzinach, jak i podczas wieczornych spotkań. Zapachu używał i mocno go reklamował sam słynny Jan Kiepura. Pojawiał się także w ekskluzywnych przedwojennych magazynach ilustrowanych, reklamach radiowych, a wnikliwy czytelnik, odnajdzie go także w pamiętnikach przedwojennych oficerów.
Po wojnie Henryk Żak wznowił produkcję kultowej wody. W 1949 roku władze PRL znacjonalizowały zakład. Po centralizacji Przemysławkę produkowała Pollena-Lechia. Po pół wieku królowania na polskim rynku, zaczęła być wypierana przez produkowaną na francuskich komponentach wodę Brutal, która dekadę później poległa z czysto pewexowskimi Old Spice, Adidas i Ceddar Wood. Wkrótce potem polski rynek otworzył się na całe bogactwo zapachów najsłynniejszych najbardziej znanych światowych projektantów, Mimo to Przemysławka nadal miała oddaną grupę wiernych klientów. W 1998 roku Przedsiębiorstwo Farmaceutyczno-Chemiczne Synteza w Poznaniu zakupiło od Beiersdorf-Lechia S.A. prawa do technologii, receptury oraz marek lakierów do włosów, wód kolońskich i płynów po goleniu. Przez lata Synteza pracowała nad podtrzymaniem tradycji najsłynniejszej polskiej wody toaletowej. Dziś Przemysławka to stały bywalec salonów fryzjerskich i barberskich a jej używanie to znak świadomości własnej tradycji i dobrego stylu.
 
 
Drugim klasykiem, którym polscy mężczyźni pachną od ponad 100 lat, jest niemiecki  Echt Kölnisch Wasser 4711. Przed wojną nieco droższy, Echt Kölnisch Wasser 4711 był na krajowym rynku głównym przeciwnikiem Przemysławki. Tu ciekawostka oprócz mężczyzn, nie stroniły od niej także "zdecydowane" kobiety. Jego historia sięga czasów ze słynnej powieści „Pachnidło” i ma już 300 lat. Pierwsza fabryka Wody Kolońskiej została założona w 1709 roku, przez Włocha, Johanna Marię Farinę, w Kolonii. W liście do brata Farina opisał stworzony przez siebie zapach następująco: „Mój zapach przypomina włoski, wiosenny poranek po deszczu; pomarańcze, cytryny, grejpfruty, bergamotkę, cytron oraz kwiaty i zioła, rosnące w mojej ojczyźnie”.
W  1792 roku, w budynku przy Glockengasse nr 4711., powstała fabryka perfum Wilhelma Muhlensa, produkująca „Echt Kölnisch Wasser” w oparciu o recepturę Fariny. 
 W Wodę Kolońską zaopatrywały się w XVIII wieku niemal wszystkie europejskie dwory:Fryderyka Wilhelma I Hohenzollerna, Marii Teresy Habsburg, Ludwika XV Burbona, czy króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Trudno o lepsze referencje.
Jak widać na zdjęciu powyżej, w zapachowym arsenale piszącego te słowa od lat znajdują się oba klasyki. Przemysławki używał także jego ojciec i dziadek. Przy okazji – pachnieć stylowo, nie oznacza wcale drogo. O tym, jak zaczniecie szukać w internecie, przekonacie się zresztą, drodzy czytelnicy, sami. Trzymajmy kciuki za Syntezę i spadkobierców Wilhelma Muhlensa. Bez nich męski świat dużo by stracił.
 
(Red.) Bartosz Gondek fot Bartosz Gondek i Światowid nr 11.08.1928

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: