Do jednej z największych katastrof kolejowych doszło w Gdańsku w 1939 roku - wyniki śledztwa po wypadku obarczyły winą polską załogę parowozu.
Jak podają gdańskie gazety z 1939 roku, w środę, 17 maja, po godz. 23:29, z Warszawy Zachodniej do Gdyni wyruszył pociąg ekspresowy tzw. kurier. Do Trójmiasta jechał przez: Mławę, Działdowo, Brodnicę, Laskowice Pomorskie, i dalej do Tczewa, gdzie przed godz. 6:00. Odłączono od niego wagony do Wolnego Miasta Gdańska, a w ich miejsce podpięto dwa wagony pociągu z Elbląga. Następnie o 6:14 - skład wyruszył w kierunku Gdańska.
Skład był ciągnięty przez parowóz serii Ok22, na czele znajdował się drewniany wagon ochrony około osiem wagonów pasażerskich, tzw. Pullmanów. Przez śródmieście Gdańska skład przejechał między godz 6:30 a 7:00. Minął stację Danzig Hauptbahnhof (Gdańsk Główny) i 300 metrów za nią wypadł z torów. Parowóz obróciło o 180 stopni. Wagony powypadały z torów i przechyliły się, jeden uderzył w semafor.
Maszynista oraz palacz zostali ciężko ranni, następnego dnia obaj zmarli w szpitalu. Nic się nie stało 150-200 pasażerom podróżującym feralnym składem. Jedynie kilkanaście osób odniosło drobne kontuzje. Akcja ratownicza i przywracanie ruchu przebiegły sprawnie, następnego dnia magistralą pojechały pociągi w obu kierunkach. Składy omijały miejsce wypadku bocznymi torami. Usuwanie wraków zajęło jednak jeszcze kilka dni.
Śledztwo w sprawie katastrofy prowadziła ówczesna gdańska policja. Ekspertyzę sporządziła gdańska Technische Hochschule, (obecna Politechnika Gdańska). Winnego wypadku uznano maszynistę. Tory w miejscu wypadku były przystosowane do jazdy z prędkością tylko 20 km/h, prędkościomierz w parowozie miał wskazywać 78 km/h.
Zdjęcia pochodzą ze strony Wojciecha Gruszczyńskiego: http://www.danzig-online.pl/ (data dostępu: 30 maja 2016 roku)
(oprac.bg)
Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila.