Uroczystości rodzinne, czyli dobre maniery w XIX wieku

Interesującym źródłem historycznym do dziejów dawnych obyczajów, życia codziennego i mentalności w XIX stuleciu są ówczesne wydawane wielu krajach poradniki dobrego tonu. Warto przyjrzeć się jednemu z nich autorstwa Franza Freunda pt. Was schickt sich und was schickt sich nicht?, w którym znajdziemy na przykład porady na narodziny i chrzest - podpowiada dr Anna Kruger z Domu Wiedemanna.

Kiedy małżonkom szczęśliwie urodziło się dziecko w dobrym tonie było ogłosić to wydarzenie w gazecie codziennej, a bliskim przyjaciołom i krewnym poprzez wysłanie kartki lub listu. Zastrzeżono jednak aby unikać zbędnych dodatków, które wzbudzają ironiczny uśmiech czytelników dzienników. Wizyty w domu położnicy, mogły się odbywać gdy pozwalał na to jej stan zdrowia, za wyjątkiem bardzo zaufanych osób. Należało również unikać przy tej okazji zbyt wielu dobrych rad, gdyż mogły one budzić obawy u młodej matki lub nawet być dla niej obraźliwe. Zaproszenie do bycia rodzicem chrzestnym (trzy osoby to zwyczajowa liczba, a w szlacheckich domach wybierało się chrzestnych płci żeńskiej dla chłopców, a chrzestnych płci męskiej dla dziewcząt) powinno było zostać przekazane szybko i prosto, jednakże zanim dokonało się wyboru należało się rozeznać czy nie trzeba obawiać się negatywnej odpowiedzi. Ważna była również kwestia religijna. Przyjęcie lub odrzucenie bycia rodzicem chrzestnym (co może mieć miejsce tylko w nagłych przypadkach i ze szczególnych powodów) musiało być udzielone niezwłocznie. Można to było zrobić ustnie. Rodzic chrzestny (często jeden z dziadków) miał obowiązek trzymać dziecko do chrztu. Zastrzegano, że sprawa często jest nieprzyjemna i jeżeli ktoś nie czuje się na siłach lepiej powiedzieć o tym, w odpowiednim czasie. (Stwierdzono nawet, że panie właściwie nigdy nie powinny trzymać dziecka do chrztu, gdyż według autora książki często nie ze swojej winy powodowały wiele niepokojących incydentów podczas chrztu, ponieważ nie były w stanie trzymać dziecka wystarczająco długo).

Rodzice chrzestni byli zabierani na uroczystość pojazdem (który powinien zamówić ojciec dziecka) i albo najpierw jechali do domu, albo prosto do kościoła. Położna otrzymywała na chrzcie prezent od rodziców chrzestnych, podobnie śpiewak i kantor, ale ten ostatni tylko na bardzo uroczystych „wielkich chrzcinach” z organami i śpiewem chóralnym. W takich przypadkach uroczyste wejście do kościoła odbywało się w następujący sposób. Jako pierwszy szedł ojciec chrzestny z niemowlęciem, następnie pozostali rodzice chrzestni, rodzice dziecka, dziadkowie oraz inni goście. Niechętnie odnoszono się do udziału dzieci w uroczystości (prawdopodobnie dlatego, że mogły ją zakłócać swoim zachowaniem). Po chrzcie dziecka, który zwykle odbywał się rano, wszyscy goście udawali się do domu rodziców niemowlęcia.

Forma przyjęcia zależała od majętności rodziców. Najczęściej podawano dania w formie śniadania. Na stole mogły pojawić się następujące potrawy: ostrygi, kawior, zimna pieczeń, zimny pasztet i wino porto. Alternatywną wersją było bardziej treściwe menu podobne do tego na lunch: bulion w filiżankach, ragout, ciepła pieczeń (lub ryba), sałatka oraz ciasto. Najpierw należało podać czerwone i białe wino, a szampan z deserem. Rzecz jasna ilość i rodzaj potraw zależała od liczby gości. W dużych miastach podczas przygotowywania przyjęcia można było korzystać z oferty restauracji.

Oprac. Anna Krüger, Referat Ekspozycji i Dziedzictwa UM w Pruszczu Gdańskim.  (źródło: F. Freund, Was schickt sich und was schickt sich nicht?, Schwednitz 1908) Fot: Biblioteka Uniwerystetu Warszawskiego


 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: