Porsche Jamesa Deana i sygnet Valentino - przekleństwo zaklęte w przedmiocie

Pech czy klątwa zdaje się być opowiastką dla naiwynych dzieci. A jeśli przeklęte przedmioty rzeczywiście istnieją? Jeśli doprowadzały do ubóstwa, choroby, doprowadzały do śmierci swych właścicieli? Niektóre znajdziemy na kartach książek, a niektóre w muzeach lub skarbcach bankowych. A opowieści o nich krążą od dziesięcioleci. Przed Państwa dwa niezwykłe przedmioty związane z wyjątkowymi postaciami sarego, dobrego Hollywood - sygnet Rudolfa Valentino i porshe Jamesa Deana. Poznajcie ich przeklętą historię.    

 

Sygnet Rudolfa Valentino

Ten włoski aktor był obiektem westchnień większości kobiet w latach20. XX wieku. Valentino wystąpił w wielu produkcjach, jednak zdecydowanie największą popularność przyniosła mu rola w filmie „Szejk” z 1921 roku. Aktor grywał uwodzicieli o egzotycznej urodzie, a przez swoje niekonwencjonalne - jak na tamte czasy - podejście do kobiet, zyskał miano „amanta wszechczasów” oraz niekwestionowanego obiektu westchnień pań. Podczas oglądania niektórych filmów z jego udziałem, na dłoni aktora można zauważyć charakterystyczny sygnet. Aktor pod koniec życia nie rozstawał się z nim. Valentino kupił pierścień w jednym ze sklepów z biżuterią w San Francisco. I chociaż podczas zakupu jubiler ostrzegał go o ciążącej nad ozdobą klątwie, zdaniem aktora fakt ten jedynie dodawał pierścieniowi uroku. W 1926 roku gwiazdor kina niemego zmarł na zapalenie zastawki sercowej w wieku zaledwie 31 lat. Jego śmierć wywołała istną histerię wśród jego fanek, a także przyjaciół. Niepocieszona była Pola Negri, z którą aktora połączyła bardzo bliska przyjaźń. To właśnie ona odziedziczyła po aktorze jego słynny pierścień. Niedługo po wejściu w posiadanie przeklętego przedmiotu Negri ciężko zachorowała. I chociaż udało jej się wrócić do pełni sił rok później, nie odzyskała już utraconej wskutek choroby dawnej popularności. Aktorka zdecydowała się przekazać ozdobę Russowi Colombo - sobowtórowi Valentino. Jakiś czas później mężczyzna zginął na planie filmowym. Z sygnetem na palcu.

Równie tragiczny los spotkał kolejnych właścicieli ozdoby – przyjaciel Colombo zginął w wypadku samochodowym, jego brat, który odziedziczył pierścień Valentino postanowił go odpowiednio zabezpieczyć i zamknął biżuterię w sejfie. Niedługo potem pierścień skradziono, jednak złodzieja szybko odnaleziono i... zastrzelono. Klejnot powrócił więc do swojego dotychczasowego właściciela. W 1951 roku pierścień pojawił się w filmie biograficznym o słynnym aktorze – „Valentino” w reżyserii Edwarda Smalla. Aktor, który wcielił się w postać słynnego uwodziciela wkrótce po premierze zmarł na rzadką chorobę krwi. Po kolejnym incydencie właściciel biżuterii, Del Colombo postanowił zamknąć pierścień w bankowym sejfie – klejnot znajduje się tam do dziś. W budynku, na przestrzeni lat, wielokrotnie dochodziło do włamań i pożarów – jednak nikt więcej życia nie stracił.

 

Porshe śmierci

Równie dziwna historia związana jest z inną legendą Holywood – Jamesem Deanem, a właściwie z jego samochodem – słynnym Porsche 550, nazywanym również „Spyder”, które w tamtych czasach było niezwykle trudne do zdobycia w USA. Gdy aktor zdecydował się na jego kupno, jeden z jego bliskich przyjaciół sir Alec Guiness(znany m.in. z roli Obi-Wan Kenobiego w sadze „Gwiezdne Wojny” ) powiedział Deanowi, że pojazd wygląda złowrogo, dodał też, że jeśli James zdecyduje się usiąść za kłókiem, znajdą go martwego w ciągu tygodnia. Siedem dni później James Dean zginął wwypadku samochodowym prowadząc swego „Małego Drania” - jak nazywał porshe. Kilka miesięcy wcześniej Dean wziął udział w kampanii promującą bezpieczną jazdę. Natomiast kilka godzin przed wypadkiem dostał mandat za przekroczenie prędkości. Podczas katastrofy oprócz Jamesa Deana w aucie znajdował się także mechanik – Rolf Wüetherich. Mężczyzna przeżył, jednak dręczące go wyrzuty sumienia spowodowały kilka prób samobójczych, alkoholizm oraz napaść na żonę z użyciem noża.

Części "Małego Drania", które zachowały się w dobrym stanie, kupił zapalony kierowca wyścigowy William Eschrich. W swoim wyścigowym Lotusie zamontował silnik z rozbitego Spydera, zaś skrzynię biegów i elementy układu napędowego pożyczył koledze McHenry’emu, z którym się ścigał. Obaj dżentelmeni rywalizowali ze sobą w wyścigu, ale żaden nie dotarł do mety. Jeden z nich zgiął w wyniku nagłej blokady tylnych kół, drugi zaś został ranny po utracie kontroli na samochodem.

Pogniecione nadwozie Małego drania zostało odkupione przez Georgea Barrisa – znanego tunera z Hollywood odpowiedzialnego m.in. za projekt jednej z wersji Batmobilu. W wydanej później książce Cars of the Stars Barris opisał serię dziwnych wydarzeń z udziałem szczątków samochodu, które miały miejsce w latach 1956-1960. Już sam początek przygody Barrisa z Małym draniem nie zwiastował nic dobrego. Podczas rozładowywaniu z lawety auto ześlizgnęło się z podnośnika i złamało Barrisowi nogę. Z elementów nadających się do użytku w Sypderze pozostały dwie opony. Barris sprzedał je, a kierowca, który je odkupił chwilę później miał poważny wypadek spowodowany równoczesnym wystrzałem obu opon. Ofiarą Porsche padł również złodziej, który pewnej nocy próbował wyrwać kierownicę z wraku samochodu. Według Barrisa podczas próby kradzieży złodziej doznał poważnego urazu ręki, którą rozciął na blachach nadwozia. Klątwa Little Bastarda trwała w najlepsze.

Pod koniec 1956 roku Barris podjął próbę odbudowy samochodu, jednak uszkodzenia okazały się zbyt wielkie. Szczątki Porsche posłużyły więc w kampanii na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wrak podróżował po USA i pokazywany był w szkołach oraz na licznych wystawach jako przestroga przed zbyt szybką jazdą. Podczas jednej z takich prezentacji wrak samochodu miał urwać się z zaczepu i przygnieść jednego z uczniów, łamiąc mu miednicę. Kiedy indziej w jednym z garaży, w którym przechowywano auto przed pokazem, wybuchł pożar. Uszkodzony został jedynie Spyder i nic poza nim, jednak przyczyn pożaru nie ustalono. Tego samego roku ciężarówka przewożąca "Little Bastard" wpadła w poślizg, przewróciła się na bok, a szczątki samochodu przygniotły i zabiły kierowcę, który wypadł z szoferki.

Karolina Łucja Białke

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: