Wigry kultowy składak polskich blokowisk

składak, Wigry, Romet, Bartosz Gondek,Froniuu, Wikipedia, www.polnocna.tv, www.strefahistorii.pl

Jak przechować rodzinne rowery w niewielkiej komórce na półpiętrze, ciasnej piwnicy, lub balkonie? Bo przyblokowa „wózkarnia” była wiecznie okradana? Rozwiązaniem okazały się składaki - pierwszy „Karat” i prawdziwy król osiedli propagandy sukcesu – kultowe „Wigry 3”.

Bartosz Gondek

Wydawałoby się, że nie ma nic genialniejszego, niż składak. Zajmuje mało miejsca, można go wygodnie przewieźć samochodem a nawet bez problemów wsadzić do windy. Składany rower ma też swoje wady. Jest cięższy od tradycyjnych, mniej trwały a dobrej jakości „składaki” kosztują całkiem duże pieniądze. Tymczasem był w Polsce taki czas, kiedy na ponad dwie dekady zapomnieliśmy o klasycznych rowerach a ich miejsce zajęły składaki. Pierwszym polskim „składakiem” był zaprezentowany pod koniec lat 60 – tych XX wieku, „Krarat”, produkowany przez ZZR, czyli „Zjednoczone Zakłady Rowerowe” - późniejszy „Romet” z Bydgoszczy. „Karat miał prostą ramę, w której połowie umieszczono zawias. Żeby móc go złożyć trzeba było odkręcić przy pomocy klucza dwie klasyczne śruby, które dopiero po czasie zastąpiono „motylkami”. Karat miał także nie składaną wersję, która nazywała się „Kos” i była szczególnie popularna w sklepach „Samopomocy Chłopskiej”. W gospodarstwach zawias nie był zbyt oczekiwanym wyposażeniem, a lita rama zwiększała nośność pojazdu. Nie znaczy to jednak, że w polskim interiorze nie lubiono nowoczesnego „Karata”. Dzięki temu można go znaleźć, zwłaszcza w głębokim interiorze na południu Polski i wyrwać za przysłowiową „stówkę”.

Nadszedł początek lat 70 – tych XX wieku. ZZR, przekształcone w 1971 roku w „Rometa”, produkowało wówczas niemal milion rowerów i prawie sto tysięcy motorowerów rocznie. Było dumą PRL-u. Wtedy symbolem firmy stał się pegaz podrywający się do lotu. Złośliwi twierdzili, że znika ze wstydu, z powodu niskiej jakości. Użytkownicy do „Rometów” świetnie pamiętają urywające się przy mocnym pedałowaniu, czy – co gorsza – hamowaniu, blokujące je kliny, czy dające się okręcić na gładko, śruby mocujące koła. Na przełomie lat 70 – tych i 80 – tych składani cykliści zaczęli tęsknić do jakości pogardzanych kilka lat wcześniej „Karatów”. Był to już jednak czas prawdziwego króla składaków – sławnego modelu „Wigry”, który pojawił się dekadzie gierka i szybko zdominował blokowy pejzaż wielkich miast ery propagandy sukcesu. Podobnie jak w przypadku „Karata”, rower składany był za pomocą zawiasu. W tym jednak przypadku operacja złożenia polegała na przekręceniu dźwigni o 90 stopni i wysunięciu śruby blokującej z gniazda – wówczas rower składał się na pół. Po opuszczeniu siodła i kierownicy w najniższą pozycję (lub ich wyjęciu całkowitym) stawał się dużo łatwiejszy w transporcie niż jego poprzednik. "Wigry" szybko stały się komercyjnym hitem i stałym gościem na wielkich osiedlach. Wpisały się idealnie w krajobraz PRL, stając się honorowym gościem zardzewiałych od psich sików krat zamkniętych wrót spożywczaków, do których przytwierdzano je fikuśnymi łańcuchami. Uzbrojone w zdezelowane kosze, które tajemniczo zeszły ze stanu Supersamu, z brzękiem przewoziły butelki z mlekiem, oranżadą, a najczęściej Piwem Jasnym Eksportowym. Wigry stało się ulubionym sprzętem tak modnych młodych niewiast z puszczonymi wolno, ciągle kucającymi cockerspanielami, jak czerstwych działkowców z 10 piętra, którzy potrafili przykuć doń całkiem pokaźną przyczepkę.

Po „Wigrach” i „Wigrach 2”, pojawiły się „Wigry 3”, najpopularniejszy model średniej wielkości składaka. Szczytem marzeń było posiadanie takiego roweru, wysyłanego na eksport. Wykonanego z lepszych materiałów i wyposażonego w japońskie przerzutki zegarkowe Shimano. Wigry nie było jedynym składakiem na rynku. Uzupełniał go „Pelikan”, przeznaczony dla najmłodszych rowerzystów, oraz dostojny, duży „Jubilat”. Był też nieco dziwny, „młodzieżowy” "Flaming". „Wigry” produkowane były aż do 1998 roku. Można powiedzieć, że „zgasiły światło” w upadającym „Romecie”.

A jak rzecz ma się współcześnie? Dzisiejsze składaki mają przeważnie niewielkie koła i składają się do rozmiarów umożliwiających przewóz w środkach transportu publicznego. Większość z nich bazuje na klasycznej konstrukcji "Bromptona", z 1975 roku. Oprócz wielkich miast polubili je właściciele jachtów i kamperów. A „Wigry” cóż – mimo swoich wad, zdobywają coraz większą rzeszę fanów. Podobnie jak inna pogardzany do niedawna motorower „Komar”. Trochę na fali tęsknoty za naszą techniką. I trochę chyba też ciągot do symboli łatwego życia na kredyt, który potem boleśnie trzeba spłacać. Jak to bywa w czasach każdej propagandy sukcesu.

(Red.) Bartosz Gondek, www.polnocna.tv, www.strefahistorii.pl, fot. wikipedia.pl/Froniuu

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: