Moje wielkie kociewskie haftowanie

A było to tak… Dawno dawno temu…Przed wiekami, przed dawnymi był sobie haft kociewski. A podobny był do „złotego pociągu” z Wałbrzycha – wszyscy wiedzą, że jest, ale dziwnym trafem nikt nie wie gdzie, ani nie widział go nikt z żyjących. Nie niepokojony przez nikogo był sobie aż nadeszła tak zwana moda. Na nowoczesne, wyprodukowane przemysłowo, sztancowe. W skrócie kupne! Kto by tam dziergał nocami, jak roboty innej było aż nadto? A babcine serwetki, obrusy? A na co komu te stare wręby? Gdy można kupić nowe, równiutko haftowane przez maszyny. I tak niemal w każdym domu przez ostatnie 50 lat. Tak oto to co ręcznie robione, oryginalne, zwane haftem kociewskim, odeszło w niebyt razem z ostatnimi serwetkami babci Zosi czy Bernasi, lądując na śmietniku historii wraz z nimi(znaczy serwetkami czy też wrębami lub kodrami – jak na Kociewiu mawiają).

Oskar Kolberg nie pomógł

Kociewie nigdy nie było przedmiotem tak skrupulatnych badań jak Kaszuby, Łowicz czy Podhale. Począwszy od Oskara Kolberga, etnografowie i badacze kultury ludowej bardziej sobie upodobali dalej położone Kaszuby, jako region bardziej atrakcyjny. W związku z tym Kociewie przegrało batalię o udokumentowanie swojej tożsamości regionalnej. Nie opisane, nie do końca zbadane, w wielu przypadkach bezpowrotnie utraciło materialne dowody własnej, odrębnej kultury ludowej. Tak było przede wszystkim ze strojem ludowym i haftem. Nikt nie przejmował się jakimiś tam wyszywanymi kwiatkami, kolorystyką, kształtami. Nawet sami Kociewiacy. Później były dwie wojny i szary PRL, kiedy całą ludowość skanalizowano do państwowych zespołów Śląsk i Mazowsze, sklepów Cepelia i dyżurnych górali w Zakopanem. Reszta różnorodności folklorystycznej etnicznych regionów miała przestać istnieć. Niemal skutecznie.

Być upartym jak baba z Kociewia? Mają rację!

Powiadają: być upartym jak baba z Kociewia. I mają rację! Były lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, gdy dwie uparte kobiety – Maria Wespa z Morzeszczyna i Małgorzata Garnyszowa z Pączewa postanowiły odtworzyć tradycyjny haft kociewski. Materiałów źródłowych do dyspozycji nie było niemal wcale. Panie sięgnęły gdzie się tylko dało: po szaty liturgiczne, historyczne sztandary i chorągwie, feretrony(przenośne obrazy używane podczas liturgicznych procesji), freski w kościołach, ale też dawne meble, na których wzory zdatne były do skopiowania, skrzynie jakie jeszcze w latach siedemdziesiątych można było czasem w wiejskich domach spotkać. Najczęściej na strychach. Krok po kroku – czy raczej kwiatek po kwiatku i łodyga po łodydze odtwarzały prawdopodobne kształty i kolory. Panie ustaliły ponad wszelką wątpliwość, że haft kociewski różni się od kaszubskiego – przede wszystkim brakiem koloru czarnego oraz trzech odcieni błękitu, obecnością maków oraz kłosów. Ustaliły tez siedem podstawowych kolorów: biały, żółty, niebieski, zielony, czerwony, liliowy i brązowy. Dodały również co nieco od siebie i tak powstała wersja współczesna haftu kociewskiego – znana również dzisiaj. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie wydało teki haftu kociewskiego – co stanowiło oficjalne jego uznanie.

Maria Wespa, fot. Gminna Biblioteka Publiczna w Morzeszczynie

 

Co dwie baby to nie jedna

Tu drogi pań Wespowej i Garnyszowej rozeszły się i każda z pań zaczęła rozwijać haft po swojemu. Każda z nich zaproponowała i osobiście realizowała również osobną stylistykę. Małgorzata Garnyszowa zastosowała również więcej kolorów. Niemniej działając osobno obie walnie przyczyniły się do rozwoju wzornictwa i stylistyki. Teki wzorów wydano po raz drugi w roku 2008.

Kopiowanie bez zgody autorek jak najbardziej wskazane

W ostatnim czasie coraz więcej dzieje się w kulturze regionalnej. W całej Polsce, nie tylko na Kociewiu. Dobry biznes robią sklepy czy nawet całe przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją gadżetów w folkowych klimatach. Jest coraz więcej miejsc, gdzie na sąsiadujących półkach znajdziemy kubeczki w łowickie wzorki, ołówek z parzenicą, czy notatnik w kaszubskie kwiaty obok góralskich chust. Rzadko jednak w dużych sklepach z etno-wszystkim można znaleźć typowo kociewskie gadżety. To się na szczęście zmienia i na lokalnych imprezach można coraz częściej spotkać stoiska z gadżetami w kociewskie wzory zaczerpnięte wprost ze szkoły Małgorzaty Garnyszowej z Pączewa. Daleko jednak folkowi kociewskiemu do kaszubskiego, w którego promocję od dziesięcioleci inwestowano potężne pieniądze. Czy to jednak stawia kociewskie wzornictwo na przegranej pozycji? Można przyjąć optykę: Kaszubi pokazali już wszystko. Kociewiacy dopiero zaczynają.

Karolina Łucja Białke

 

foto: wzory haftu kociewskiego www.morzeszczyn.pl; Gminna Biblioteka Publiczna w Morzeszczynie

 

zdjęcie główne - haftowała i fotografowała Anna Prill 

 

 

Pozostałe teksty z cyklu "Moje wielkie kociewskie..." dostępne są pod linkami:

 

http://strefahistorii.pl/article/6478-moje-wielkie-kociewskie-wesele

 

http://strefahistorii.pl/article/6487-moje-wielkie-kociewskie-swiniobicie

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: