Czy skradziony z Muzeum Narodowego w Gdańsku Brueghel jest w Holandii?

Skradziono je z Muzeum Narodowego w Gdańsku w 1974 roku. Niewielkie tondo namalowane przez Brueghla, a zatytułowane Kobieta przenosząca żar oraz niewiele większe, a równie bezcenne Ukrzyżowanie pędzla Antoona van Dycka. Są niemal tak cenne jak Sąd Ostateczny Memlinga. Przez 45 lat ani milicja, ani SB - dopóki istniała, ani żadna inna służba później nie potrafiła choć na krok zbliżyć się do skradzionych dzieł sztuki, ani do złodziei. Teraz historycy sztuki wpadli na ślad obrazu Brueghla.  

 

Jak to się stało? 

Gdańsk, 24 kwietnia 1974 roku

Bezcenny obraz Brueghla Kobieta przenosząca żar z impetem spada na posadzkę gdańskiego oddziału Muzeum Narodowego. Dosłownie chwilę temu sprzątaczka próbowała zetrzeć z niego kurz. Wszystko trwa ułamki sekund, a kobiecie winnej utrącenia bezcennego flamanda, zdaje się, że mijają godziny. Trzask upadającego na posadzkę dzieła alarmuje innych pracowników. Po chwili wokół niedużego obrazka soi już cały wianuszek zainteresowanych. Winowajczyni pochyla się nad ramą leżącą na posadzce i podnosi ją, z ramy wypada kolorowa kartka wycięta z gazety. Kobieta, podnosi ramkę i kawałek papieru i patrząc na zebranych pyta: Co to jest?

Gdańsk, 26 kwietnia 1974 roku

Robotnicy z pobliskiej budowy słyszą krzyk dobiegający z cmentarza Żołnierzy Radzieckich przy ul. Legionów w Gdyni. Kiedy dobiegają, widzą przy mogile płk. Stanisława Dąbka płonącą postać. Biegną po koc, próbują zgasić ogień. Za późno. Mężczyzna ginie w męczarniach. Tak zginął Romuald Werner – celnik, który alarmował ministra kultury o wywozie dzieł sztuki przez gdyński port. Zginął na dwie godziny przez swoim przesłuchaniem w Komendzie Miejskiej MO w Gdyni. Śledztwo w sprawie jego śmierci umorzono bardzo szybko.

Skuteczni jak słuzby w PRL

Dochodzenie prowadzone przez KW MO wykazało jedynie, że ukradziono dwa obrazy – oprócz bezcennego Brueghla zniknęło również Ukrzyżowanie Antoona van Dyck’a. I na tym kończy się stopień wykrywalności MO. Sprawców nie wykryto. Milicji nie udało się także odzyskać ukradzionych obrazów, ani nawet wpaść na jakikolwiek trop, który umożliwiłby ich odnalezienie. Pół roku po kradzieży sprawę umorzono. Przez 45 lat w prasie i mediach snuto rozmaite teorie, przytaczano fakty, domysły i nieznane relacje świadków. Niektórzy zaczęli nawet wątpić, czy zagadka tajemniczej kradzieży w Muzeum Narodowym w Gdańsku zostanie kiedykolwiek rozwikłana i czy uda się natrafić na jakąkolwiek informację, co mogło się stać z obrazami.

Śmierć Wernera to jeden z kilku niewyjaśnionych wątków związanych z kradzieżą dokonaną wówczas w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Inny wiąże z nią działalność Służby Bezpieczeństwa (SB), która przejęła śledztwo od milicji i ponoć miała ochraniać sprawców. Jeszcze inny to tajemnicza para młodych ludzi, którzy w czytelni Biblioteki PAN w Gdańsku, z czasopisma Polska wycięli kolorową reprodukcję obrazu Brueghla. Podmalowana flamastrami i naklejona na sklejkę zastąpiła skradziony oryginał. Ani MO, ani SB nie zrobiły nic, by tą sprawę rozwiązać. Ślady po obrazach zniknęły. Aż do dziś.

Przypadkiem jednemu z historyków sztuki udało się natrafić na dwutomowy katalog dzieł Brueghla w opracowaniu Klausa Ertza, a w nim na kolorowe zdjęcie obrazu Brueghla i notkę, która nieco zaciemnia historię obrazu, ale wskazuje, że w 1992 roku obraz znajdował się w prywatnej kolekcji w Holandii.

Do działań przystąpiły już policja oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pozostaje czekać na efekty. Być może kolejne, bezcenne dzieło sztuki wróci gdzie jego miejsce - do Gdańska. I może van Dyck się znajdzie ?   

Źródła: artsherlockmagazyn.pl

oprac. Karolina Łucja Białke

 

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: