70 lat zawrotnej kariery UFO

2 lipca 1947 roku około godziny 22:00 Dan Wilmot, miejscowy sprzedawca artykułów żelaznych, i jego żona, siedząc na tarasie swojego domu, zauważyli duży jarzący się przedmiot, który ze znaczną prędkością przeleciał w kierunku północno-zachodnim. Małżeństwo pobiegło do ogrodu po to, aby obserwować ów obiekt, przypominający swym kształtem „dwa talerze zwrócone ku sobie wnętrzem”. Po niecałej minucie obiekt zniknął. Dan Wilmot twierdził, że obiekt poruszał się bezszelestnie, zaś żona Dana Wilmota powiedziała później, iż wydawało jej się, że słyszała słaby, ostry, świszczący dźwięk. Według Dana Wilmota obiekt znajdował się na wysokości pięciuset merów, a przelatywał z szybkością sześciuset, a nawet ośmiuset kilometrów na godzinę. Wielkość obiektu wynosiła jakieś pięć do siedmiu metrów, jego kształt był owalny i przypominał dwa nałożone na siebie spodki.

Rankiem 8 lipca 1947 roku pułkownik William Blanchard, komandor grupy 509., podał prasie i stacjom radiowym wiadomość o tym, że na terenie jednej z farm niedaleko Roswell odnaleziono wrak latającego dysku, po tym jak właściciel posesji – William Brazel – poinformował miejscowego szeryfa o tym, że odkrył przedmiot na swoim terenie. Następnie wrak został zabrany do wojskowej bazy w Roswell, gdzie był badany. Później, decyzją Jesse Marcela, przekazano go naczelnemu dowództwu. Wiadomość o wypadku została bezzwłocznie rozpowszechniona w całym kraju. Jeszcze tego samego dnia wieczorem dowódca ósmej armii powietrznej generał brygady Roger Ramey ogłosił dementi. Oznajmił, że to, co niektórzy uznali za latający spodek, było w rzeczywistości meteorologicznym balonem sondażowym. W trybie pilnym zwołał również konferencję prasową. Podczas posiedzenia generał brygady Roger Ramey przedstawił dziennikarzom mocno uszkodzone resztki przedmiotu, zidentyfikowane pośpiesznie przez Irwinga Newtona jako pozostałości po balonie typu Rawin.

9 lipca 1947 roku w prasie zaczęły pojawiać się informacje, jakoby doniesienia z poprzedniego dnia były nieprawdziwe. Gdy dziennikarze chcieli skontaktować się z Williamem Blanchardem, ten wyjechał na urlop. Dowództwo Bazy Lotnictwa w Roswell objął Payne Jennings, który po niedługim czasie został uznany za zaginionego, kiedy samolot z Paynem Jenningsem na pokładzie zniknął w Trójkącie Bermudzkim.

Duża liczba naocznych i drugorzędnych świadków pozwoliła na sfilmowanie zeznań na taśmach wideo i rozpowszechnianie ich. Jesse Mercel w nagraniu zatytułowanym „UFOs are Real” przyznał, że na miejscu katastrofy widział niezwykły wrak. Powiedział również, że jego dowódca nakazał mu to zachować w tajemnicy. Oznajmił także: "Znając wszelkie działania z naszej strony, pewien byłem jednego: nie był to balon meteorologiczny, samolot ani pocisk".

Na taśmie zatytułowanej „Recollections of Roswell” znalazły się wypowiedzi wielu osób. Syn Jessego Marcela, Jesse Marcel Junior, który w 1947 roku miał 11 lat, stwierdził, że widział szczątki wraku, gdy jego ojciec przyniósł je do domu po to, aby pokazać matce. Wśród nich zaobserwował belkę z fioletowym napisem. Stwierdził, że nie mógł być on ani w języku rosyjskim, ani w języku japońskim. Podobną opinię o napisie wyraziła Loretta Proctor, sąsiadka Jessego Marcela, która przyznała, że nie było to znane jej pismo. Syn Williama Brazela stwierdził, że szczątki przypominały drewno balsa, jednak nie dało się ich podpalić, a także naciąć nożem. Zeznania złożone przed dodatkowych świadków potwierdziły te relacje.

UFO zaobserwowane nad miastem Passoria w New Jersey w 1952 roku. Fotografia pochodzi z materiałów CIA. Nie jest w nich jednak stwierdzone, czy zdjęcie jest autentyczne, czy też nie. 

O tym że zawrotną karierę zrobiło UFO w mediach chyba nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. Wystarczy fakt, że nie istnieje chyba człowiek, który potrafiłby wymienić wszystkie filmy i seriale, które na ten temat powstały. Niezapomniany będzie ten, który wbił się w pamięć mojemy pokoleniu, i od którego wszystko się zaczęło: Z Archiwum X... Dziś internet, Youtube pękają w szwach od doniesień na temat, że było, widziano, zrobiło to czy tamto. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne portale, które usiłują przekonać nas, że od kosmitów pochodzimy, że nam cywilizację zaprowadzili, i w ogóle bez nich byśmy jeszcze na drzewach siedzieli, cali zarośnięci... Ale chyba rację miał Albert Einstein, który powiedział podobno, że: Jedynym dowodem na to, że istnieje jakas pozaziemska inteligencja jest to, że się z nami nie kontaktuje..."

info+foto:wikipedia.com,

oprac: Karolina Łucja Białke 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: