Odchodzi Darek Wilk - kultowy kowal z Kuźni Wodnej w Oliwie

Pierwszego kwietnia o godzinie 12.00 trójmiejska społeczność miłośników motoryzacji, rekonstruktorzy historyczni, znajomi i przyjaciele pożegnają Darka Wilka - osobę, która wskrzesiła Kuźnię Wodną i całym swoim życiem, pasją i zaangażowaniem starała się wyciągnąć ten jedyny w swoim rodzaju obiekt z niebytu.

Przez chwilę nadzieję dało przejęcie obiektu od Muzeum techniki przez Miasto Gdańsk. Wkrótce jednak okazało się, że nowemu właścicielowi Kuźni i panu Darkowi nie jest po drodze. Kulisy tych przykrych - chyba dla całego środowiska skupionego wokół Kuźni - wydarzeń Darek Wilk przedstawił w poniższym liście:

"Szanowni Państwo, Koleżanki Koledzy i Sympatycy Kuźni wodnej w Oliwie, mieszkańcy Trójmiasta i okolic. Jak doskonale wiecie sytuacja XVI -wiecznej Kuźni Wodnej w Oliwie z roku na rok stawała się coraz trudniejsza. Właściciel kuźni czyli Muzeum Techniki z Warszawy nie posiadał od lat stabilnej sytuacji finansowej i sam borykał się z finansowymi problemami. Przez ten fakt od kilku lat nie otrzymywałem na Kuźnię żadnej dotacji. Głównym źródłem funkcjonowania placówki był dochód ze sprzedaży biletów wstępu oraz drobne zaliczki od Muzeum Techniki. Funkcjonowaliśmy jako muzeum dzięki tym środkom i z nich również wykonywałem w kuźni prace remontowe. Pomagało nam wielu ludzi dobrej woli, którzy znając mnie pomagali kuźni bezinteresownie. Ostatnio doszły mnie słuchy że cześć osób z Miasta uważa, że to ja doprowadziłem kuźnię do takiego stanu, będąc jej długoletnim kierownikiem. Z tych środków jakie pozyskiwałem nie mogłem wykonać profesjonalnego remontu kuźni! Dlatego też widząc ten fakt od lat apelowałem poprzez lokalne i ogólnopolskie media o konieczności ratowania tego unikatowego technicznego obiektu. Moim celem od lat było, żeby kuźnię otworzyć nie tylko jako muzeum ale i zrobić z tego miejsce społecznie użyteczne. To dzięki mojemu uporowi i wielu społecznikom udało się zrealizować niejedną wystawę niejeden pokaz czy prezentację. To dzięki wielkiemu poparciu mieszkańców Trójmiasta na początku roku 2016 z zebranych środków finansowych naprawiliśmy i odrestaurowaliśmy część ścian budynków. W czasie prowadzenia obiektu kuźni z przyczyn własnościowych nie mogłem otrzymać żadnych środków zarówno z puli Miasta, Urzędu Marszałkowskiego czy Ministerstwa na ratowanie i odnowienie obiektu. Nie możliwe było też otrzymanie wsparcia od Miejskiego czy Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku.

Z dniem 2 stycznia br. Miasto Gdańsk przejęło obiekt czyli kuźnię. W kuźni przed przejęciem pracowało dwóch pracowników. Efekt obecny jest tak, że zostali oni pozbawieni pracy i nikt z Miasta do dnia dzisiejszego nie zaproponował im pracy. Urząd Miejski w Gdańsku 16 grudnia 2016 roku poinformował o przejęciu kuźni i jasno nie dał do zrozumienia odnośnie posiadanej koncepcję na tych 2 pracowników. Trzeba było powiedzieć nam wprost że nie chcecie nas i że macie swoich pracowników. Tak rozmawiają mężczyźni - jasno i prosto bez mydlenia oczu! Kuźnia jako muzeum nie tylko łączyła ludzi ale promowała ich wspólną pasję do: kowalstwa, techniki, muzyki, malarstwa, fotografii, akcji charytatywnych czy tej najważniejszej nie tylko dla mnie pasji do zabytkowej motoryzacji. Kuźnia od lat pozyskiwała i zjednywała pasjonatów lokalnej i krajowej motoryzacji. Była miejscem otwartym i wskazującym, że w mieście brakuje profesjonalnego Muzeum Motoryzacji. Zaplecze pasjonatów z Trójmiasta ma bardzo bogate zbiory, które powinny być prezentowane i udostępniane. To właśnie tu w kuźni były pionierskie inicjatywy ich działania. Co jeszcze ważne to społecznicy z kuźnią związani jako pierwsi podnieśli głos w temacie zapewnienia pracy mojej osobie, na które władze Miasta nie zareagowały. No cóż, czasami tak jest że człowiek podejmuje różne decyzje - mogą być dobre czasami są złe. Jednak uważam, iż dla własnego sumienia, dla własnego poczucia przyzwoitości po otrzymaniu po miesiącach niepewności ofertę pracy od MHMG, która nie spotkała się z moją akceptacją powiedziałem Miastu Gdańsk "Nie!" Dlaczego? - bo nie było faktycznie jasnych rozmów i planów co do dalszego funkcjonowania dla kuźni i wyłącznie kuźni bo o taką upominałem się od lat! Na zakończenie chciałbym bardzo podziękować wszystkim znajomym, sympatykom i przyjaciołom kuźni, mieszkańcom Oliwy, Trójmiasta, nie tylko za możliwość promocji kuźni jako muzeum otwartego i czynnego dla społeczeństwa a nie otwartego tylko dla etatu i dotacji. Dziękuje również wszystkim, którzy przyczynili się do wszelkich działań o walkę o uratowanie tego obiektu, dziękuje również radnym i pracownikom Miasta, którzy doceniali moje działania dla tej oliwskiej kuźni. Serdecznie dziękuję wszystkim dziennikarzom i mediom lokalnym jak i ogólnopolskim, również portalowi trojmiasto.pl które wielokrotnie promowały obiekt i imprezy tam się odbywające, których celem było przybliżenie tematyki zabytkowej myśli technicznej. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i zapraszam 1 kwietnia o godz 12:00 tak jak zawsze przed kuźnię wodną w Oliwie bo chcę Wam wszystkim powiedzieć "Do zobaczenia". Dariusz Wilk (pisownia oryginalna)"

"Do zobaczenia" to nie to samo co "Żegnajcie" - a to pozwala mieć nadzieję, że o Panu Darku jeszcze usłyszymy. 

Warto przypomnieć kilka słów o samej Kuźni Wodnej. 

Pierwsza wzmianka o kuźni nad Potokiem Oliwskim pochodzi z 1597 roku. W dokumencie wymieniony jest właściciel Hans Klinghamer, który sprzedaje budynek i okoliczne ziemie opatowi z Oliwy Dawidowi Konarskiemu. Wiadomo, że w latach 1628-1733 kuźnia należała do rodziny Remus, od roku 1830 do Daniela Mąglowskiego, zaś w latach 1918-1945 do Maxa Hansena.

W 1948 roku w kuźni zaprzestano bieżącej działalności. Budynek zaczął niszczeć, był rozkradany. Biorąc pod uwagę jego wyjątkowość, w 1957 roku opiekę nad kuźnią roztoczyło Muzeum Techniki w Warszawie.

Odbudowany budynek kuźni oraz zagospodarowany staw i okolice zostały otwarte dla turystów i gdańszczan w 1978 roku. Kuźnia Wodna w Oliwie jest jedynym tego typu czynnym obiektem w Polsce. Młot o wadze 250 kg i nożyce wodne są napędzane kołami. Mają one po cztery metry średnicy i uruchamia je woda ze stawu kuźniczego. W przeszłości były to wyjątkowe osiągnięcia techniki. Tylko w takich miejscach można było rozkuwać duże kawały metalu i wysyłać je do mniejszych kuźni. Historycznie miejsca, takie jak w Oliwie, nazywano więc młotowniami.

W ostatnich latach kuźnia była znana dzięki pokazom zabytkowych aut, rekonstrukcji historycznych oraz oczywiście prezentacjach pracy dawnych urządzeń kowalskich. Odbywały się tu też koncerty jazzowe, wystawy fotografii czy degustacje wina. Mocno ucierpiała podczas powodzi w roku 2016. 

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: