Z lotniska w przedwojennej Gdyni latano nawet do Belgradu

W latach 30. rosnący nacjonalizm gdańskich Niemców spowodował, że mieszkańcy Gdyni zaczęli poszukiwać alternatywy dla lotniska we Wrzeszczu. Zbudowano więc pas startowy i infrstrukturę w podgdyńskiej Rumi, skąd zaczęto obsługiwać nawet międzynarodowe połączenia.

By skorzystać z lotniska Danzig-Langfuhr należało przekroczyć granicę, co często łączyło się z szykanami. Na samym porcie lotniczym jedyne tablice i informacje dostępne były w języku niemieckim. Przystąpiono więc do budowy lotniska w Rumi. W 1932 roku przybyła z Warszawy komisja wysłana z Departamentu Lotnictwa Cywilnego i Ministerstwa Spraw Wojskowych. Postanowiono whkonać podstawową wersję lotniska. Najpierw wybudowano lotnisko dla awionetek z drewnianym hangarem polowym.

W 1935 roku poddano lotnisko renowacji. Zwiększono jego powierzchnię i 1 lipca 1935 roku otwarto dla ruchu pasażerskiego. Lotnisko najczęściej nazywane było Gdynia - Rumia podobnie jak późniejsze Gdynia - Kossakowo. Szybko otworzono kilka tras linii lotniczych: Gdynia-Warszawa-Budapeszt-Belgrad i Gdynia Rzym.

Latano jednak przede wszystkim do Warszawy. Bilet lotniczy do Gdańska kosztował 12 złotych, zaś do Warszawy 45. Były to spore kwoty, według danych GUS kobieta zatrudniona w 1935 roku w przemyśle włókienniczym zarabiała tygodniowo średnio 20,2 zł, zaś oficer 150 zł. W najlepszych latach z lotniska w Gdyni - Rumi latało 3 tys. pasażerów, co było tylko niewiele mniejszą liczbą od wrzeszczańskiego portu. Niestety, wojna przyniosła kres lotom cywilnym z nowego portu lotniczego.

fot. rumia.pl

Piotr Celej

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: