Charles Berg - Stern zagadka kryminalna cz. II - rozwiązanie

Mamy dla czytelników strfyhistorii.pl niespodziankę. To mini opowiadanie Charlsa Berga - "Stern", które w dwóch odcinkach zamieścimy na łamach portalu. Autor jest znany w Gdańsku jako twórca kryminałów retro z dawnym Gdańskiem w tle. Debiutancka książka Charlesa Begra "Smierć w Oliwie" została wybrana najlepszym kryminałem na lato portalu granice.pl. 

Pierwszą część powieści znajdą Państwo tutaj. http://strefahistorii.pl/article/4395-charles-berg-stern-zagadka-kryminalna-cz-i

Ranek następnego dnia zdawał się ciągnąć bez końca. Holtz chociaż cierpliwy ,nie za bardzo lubił tą część swojej pracy, która polegała na czekaniu, a tylko to mu teraz pozostało. Po wczorajszych rozmowach wiedział już dlaczego i w jaki sposób zginął graf – musiał to jednak odpowiednio rozegrać. Zaraz po śniadaniu, które już tradycyjnie przygotował osobiście, zamienił kilka słów z Martą po czym poprosił wszystkich, aby punktualnie o dwunastej zjawili się w salonie.

Gdy nareszcie wybiło południe kapitan mógł przystąpić do realizacji swojego planu. W salonie znaleźli się wszyscy podejrzani – syn grafa Zygfryd, małżeństwo służących John i Elsa wraz z córką Martą, wdowa po von Sternie Katarzyna i zarządca majątku Paul Robbins. Jakby nigdy nic usiedli tam gdzie zwykle i czekali na to co zrobi policjant. Na ich twarzach rysowała się irytacja i znużenie, a w oczach czaiło się nieme pytanie – ile jeszcze to potrwa?

-To już nasze ostatnie spotkanie, sprawa została wyjaśniona i dzisiaj będą mogli państwo powrócić do swoich normalnych spraw i przerwanych interesów. Nie będę jednak ukrywał, że nie wszyscy z was, jest bowiem wśród nas morderca Wilhelma von Sterna i jeżeli czuję chociaż odrobinę skruchy z powodu popełnionego czynu ma jeszcze szansę i może się przyznać – powiedział Holtz i potoczył wzrokiem po zebranych w salonie. Nikt rzecz jasna się nie przyznał uznając zapewne, że kapitan blefował. Policjant ciągnął więc dalej.

-Z początku zastanawiałem się, dlaczego ktokolwiek miałby chcieć śmierci grafa, przecież nie był już młody i na dodatek cierpiał na chorobę wrzodową, która w każdej chwili mogła przyczynić się do jego śmierci. Odpowiedź nasuwała się sama zabójca nie chciał tracić czasu, ponadto liczył, że po śmierci von Sterna jego sytuacja się poprawi – dlatego też użyto arszeniku, który został dosypany do butelki kropli regularnie zażywanych przez grafa. Dodanie trucizny nie stanowiło problemu, znajdowała się w komodzie w małej saszetce do której wszyscy mieli dostęp, tak samo jak do pokoju zmarłego. Morderca nie przewidział tylko jednego – pominięcia w testamencie. Tak – niemal wykrzyknął Holtz – sprawczynią śmierci grafa jest pani Katarzyna von Fritz, która z uwagi na postępującą chorobę von Sterna nie miała co liczyć na spłodzenie potomka, nawet przy pomocy innego mężczyzny – bowiem wcześniejsza próba zakończyła się zwolnieniem pomocnika – postanowiła skrócić mężowi drogę na tamten świat. Kapitan zakończył przemowę i podszedł do drzwi wpuszczając do środka dwójkę policjantów, którzy bez słowa zabrali oniemiałą kobietę i opuścili pokój. Pozostałe osoby patrzyły na siebie niepewne co dalej, czyżby to już był koniec? Czyżby ponad miesięczny areszt domowy dobiegał końca, a wraz z nim cała ta sprawa? Najwyraźniej tak, winny został wskazany, oni zaś byli wolni i mogli iść.

-Proszę się jeszcze nie rozchodzić. Niestety to jeszcze nie koniec. Katarzyna nie działała bowiem sama, miała wspólnika – ledwo Holtz powiedział te słowa oczy zebranych w salonie osób skierowały się na Robbinsa, to przecież on przez ten czas był najbliższym towarzyszem wdowy a zarazem trucicielki von Sterna. – Mordercą nie jest jednak Paul Robbins o którym większość z was pomyślała. Co więcej ów wspólnik, aż do dziś mógł nawet nie wiedzieć, że ktoś inny w tym samym czasie postanowił targnąć się na życie grafa. Ten zabójca był jednak znacznie bardziej przebiegły niż poprzedni, doskonale zdawał sobie sprawę, że wykorzystanie arszeniku, który był pod ręką będzie zbyt oczywistym tropem i w przypadku podejrzenia, że śmierć von Sterna nie nastąpiła z przyczyn naturalnych będzie on zbyt łatwy do wykrycia. Rzecz jasna ani on, ani Katarzyna nie mogli wiedzieć, że graf sam się regularnie zatruwa arszenikiem, którego śladowe ilości znajdowały się w zażywanych przez niego kroplach. Tak, cudowny lek sprowadzony z Ameryki w istocie był trucizną o opóźnionym działaniu. Gdy drugi z morderców zdawał sobie z tego sprawę zapewne nie próbowałby nawet zatruwać zupy podanej grafowi wówczas na obiad. Elsa już zrywała się by zaprotestować, Holtz jednak szybko ją uciszył.

-Zupa była zatruta, ale nie przez kucharkę, gdyby było inaczej nigdy więcej nie użyłaby tych samych garnków. Zabójca miał jednak dostęp do kuchni i mógł wrzucić do garnka kilka korzonków podobnych do pietruszki oraz fragmenty zielonej łodygi wyglądające jak seler. Kto bowiem w zupie umiałby rozpoznać i odróżnić prawdziwą pietruszkę od Cicuta virosa, znanej lepiej jako szalej jadowity albo cykuta.

-Trucizna była bardzo pomysłowa a niektóre jej działania mogły wyglądać jak następstwa ciężkiej choroby wrzodowej. Samo zaś wykrycie było jedynie dziełem przypadku i słów kucharki mówiącej o ścisłym trzymaniu się przepisów, w żadnej bowiem z potraw, ani korzenie pietruszki, ani łodygi selera nie występowały. Pozostawał jeszcze motyw, o ile Katarzyna liczyła na spadek i możliwość rozpoczęcia nowego życia to drugi morderca nie miał takich aspiracji, pragnął jedynie zemsty na osobie która oszukiwała go przez długie lata i którą cenił. Nie powiem, że spojrzałem w oczy tej osobie i wiedziałem, że to on, ale oczy, a raczej ich kolor kazały mi się zastanowić nad pewną kwestią.

-Sam mam jasne oczy, podobnie jak mój ojciec i jego brat. Jednak moja stryjna ma brązowe oczy, podobnie jak jej rodzice, bracia i dzieci. Brązowy kolor oczu jest kolorem dominujący i jeżeli jeden z rodziców ma takie właśnie oczy ich dzieci również powinny go otrzymać. Pewnie zastanawiacie się państwo dlaczego o tym wspominam, nieprawdaż John? Ile razy słyszałeś o pięknych oczach swojej córki, które odziedziczyła po matce, o podobnych rysach twarzy i innych rzeczach? Czy ktoś jednak mówił o niej, że ma twój podbródek, pewnie nie. Zamiast tego mogli szeptać o troskliwości grafa wobec chrześniaczki. Ile razy przechodziło ci przez myśl, że von Stern traktuje twoją córkę jak własną, podobnie jasnooką jak on i twoja żona. Jednak nie miałeś żadnego dowodu, przynajmniej do momentu gdy syn von Sterna Zygfryd zaczął się interesować Martą. Skąd mógł wiedzieć, że ich wspólne spacery będą uważnie obserwowane przez grafa, jakie bowiem znaczenie miała córka osobistego służącego i lokaja? Jeżeli ktoś popełniałby mezalians to co najwyżej on, był przecież szlachcicem, ponadto miał też własny majątek i perspektywę odziedziczenia fortuny ojca. Kiedy więc podczas rozmowy z ojcem poruszono temat relacji łączących Zygfryda i Martę graf kazał mu natychmiast to przerwać. Może to wówczas usłyszałeś jak von Stern rozmawia z twoją żoną o tym by trzymać młodych z dala od siebie, może usłyszałeś to później, nie ma to większego znaczenia. Istotne było to, że Marta nie była córką twoją tylko grafa i dlatego go zabiłeś John ! – wykrzyknął kapitan wskazując ostatniego mordercę. Sprawa została zamknięta.

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: