11 Listopada - czas chwycić bat

Większość z nas pamięta, że w dniu urodzin miesiąca listopada obchodzone będzie Narodowe Święto Niepodległości. Szykujemy się na marsze, albo planujemy zostanie w domu i ewentualnie oglądanie mniej lub bardziej wiarygodnych transmisji. A gdyby tak, w zgodzie z dawną tradycją otwarcia adwentu, stanąć przed obliczem zaskoczonego przełożonego i trzasnąć z bata, żądając wypłaty, jak czynili to pasterze w dniu św. Marcina, swego patrona? - proponuje 

Kamila Jezierewska

11 listopada kończył się sezon połowów i wypasu bydła; powszechnie rozliczano się z zysków w gospodarstwach i karczmach. Niestety, oprócz radości biesiadowania po karczmach i ogólnego próżnowania, panował nastrój nerwowego wyczekiwania na „składanie zeznań podatkowych”, czyli, po prostu – na poborców czynszów takich, jak: stróżne, gajowe, karczemne, rybne, arendne (patrz: arenda), miodowe.

Także i wiara w moc adwentu nie pozwalała na zostawienie ważnych spraw odłogiem – w dzień świętego Marcina, zwiastuna zimy, dzielącego swój płaszcz dla biedaka, trzeba było pogodzić się, pożegnać służbę lub umówić się z nią na następny sezon, popłacić długi, albo – jeśli już niemożliwym było spłacenie wszystkich zaległości - ugłaskać wierzycieli. Słowem – zachować się tak, jak Marcin - uczciwie, hojnie i szlachetnie.

A jak miała się gęś do patrona tak niezwykle pracowitego, jak Marcin – opiekun nie tylko pasterzy, ale i dzieci, żołnierzy, młynarzy , kapeluszników czy więźniów? Czystość, także duchowa, śnieg, zima – z tym kojarzyła się gęś w krajach Europy. Cóż, nie wszystkie polskie przysłowia mają rację – może warto by „głupią gęś” zamienić na zapomniane dziś porzekadło, iż „brzydka obmowa spływa po kimś szlachetnym jak woda po gęsich piórach”.

Czystość czystością, a zjeść trzeba… Zresztą to właśnie w legendzie o św. Marcinie upatruje się późniejszej tradycji masowych zabójstw gęsi, które swymi mało subtelnymi krzykami zdradziły kryjówkę świętego, kiedy ten ukrywał się przed tłumem chcącym ogłosić go biskupem. Gęgającemu ptakowi urządzano istną rzeź podczas marcinków – potrzebne były wszak „zimowe zapasy z gęsinej okrasy”. Zresztą wiele przysłów dotyczących 11 listopada związanych jest z kuchnią - gęś często znajdowała się także między daninami znoszonymi w ten dzień przez włościan.

Biedna gąska i po zjedzeniu jej mięsa nie zaznawała jeszcze spokoju: jej obgryziona przez gospodarza pierś służyła jako narzędzie wróżby - kość biała oznacza suchą zimę, sinawa – deszczową, przy czym nasilenie barw ściśle łączyło się z nagłymi zmianami pogody. Kość nakrapiana prognozowała zatem śnieżycę. Co jednak należało czynić, aby nasz trzos nie był „próżny jak worek wójta po świętym Marcinie” – nie wiadomo.

(RED) Kamila Jezierewska, fot. Wiesław Jezierewski, ryc. Wilfred Thompson „Św. Marcin i żebrak” olej na płótnie, 1918 Kolekcja prywatna, Kronika Norymberska

Źródła: Hanna Szymandelska, Polskie tradycje świąteczne, http://poznanskielegendy.pl/

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: