W Gdańsku odsłonięto kolejowy unikat

Na Wyspie Spichrzów odkopano dawną obrotnicę do wagonów na ul. Pożarniczej . Zabytkowy obiekt z XIX wieku zostanie zabezpieczony w trakcie dalszych prac budowlanych.

Bocznicę kolejową dla dostaw kolejowych na Wyspę Spichrzów oddano do użytku w 1884 roku. Przetaczano nią wagony z dworca przy Bramie Nizinnej do przeładunku pod spichlerzami i magazynami. Transport odbywał się wyłącznie przy pomocy zaprzęgów konnych, w obawie przed zapruszeniem ognia przez parowoz. Plany elektryfikacji tej linii zostały zaprzepaszczone przez wybuch wojny i zniszczenie 90% infrastruktury magazynów. Po 1945 r. bocznica kolejowa była  wykorzystywana jeszcze jakiś czas po wojnie, potem jednak popadła w zapomnienie. Na poszczególnych jej odcinkach do dziś można zobaczyć wystające spod piasku tory kolejowe.

"W tamtych latach panował na Wyspie Spichrzów duży ruch i rozlegało się często na ulicy Chmielnej głośne dzwonienie człowieka, który szedł po torze kolejowym machając dużym dzwonkiem i wywijał ostrzegawczo czerwoną chorągiewką. Za nim posuwał się w odległości kilkudziesięciu kroków sznur wagonów ze zbożem, pociąganych przez zaprzęgnięte do nich kilkanaście koni. Dla parowozów obowiązywał zakaz wjazdu na tę wyspę, gdyż byle iskra mogła spowodować groźny w skutkach pożar. (...) Przed wjazdem na ul. Spichrzową była na ul. Chmielnej obrotnica, z której kierowano wagony pod znajdujące się na tej ulicy spichrze. Niekiedy stały na całej długości ul. Chmielnej wagony ze zbożem, przy których uwijali się zakurzeni sztauerzy. Mieli na sobie składane w formie długich kapturów worki i wyładowywali z wagonów zboże. Przybywało ono najczęściej luzem, więc ładowano je do metalowych wózków na wysokich kołach i transportowano w głąb spichrza. Po opróżnieniu i dokładnym wymieceniu wagonu zajmowali się nim czekający w pogotowiu w pobliżu ludzie, którzy miotełkami zmiatali do małych woreczków pozostałe w szparach wagonu lub pod wagonami ziarenka zboża. Wśród tych zbieraczy uwijały się stada natrętnych wróbli oraz przechadzały się tu i tam dziobiąc ziarna spaśne gołębie, zwane Deffers lub Spooks."

Brunon Zwarra, Wspomnienia gdańskiego bówki

Obrotnice rozsiane po Wyspie Spichrzów miały zadanie zmiany kierunku wagonów bez potrzeby przejazdu przez pętle, które zajmują dużą powierzchnię - a tej zdecydowanie brakowało pomiędzy dziesiątkami magazynów. Jej niewielkie rozmiary dyktowane były standardową długością wagonu przedwojennego wynoszącą 6m. Obrotnica z ul. Pożarniczej został zabezpieczona, w trakcie prac budowlanych prowadzonych przez miasto, wobec jej dalszego losu nie podjęto jeszcze decyzji.

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: