Kaszub z Żuław w Marszu Śmierci – historia Jana Dombrowskiego

Kaszub, oficer Wojska Polskiego, uczestnik Marszu Śmierci, społecznik. Życiorys Jana Dombrowskiego może służyć za modelowy przykład losów świadomego Polaka. Czy był ciekawy? Wystarczy wspomnieć, że z Marszu Śmierci, odbiła go własna żona! „Strefa Historii” opowiada kolejną ciekawą historię polskiego żołnierza z 1939 roku

Losy Jana Dombrowskiego poznaliśmy za sprawą jego córki, Janiny Pabiasz z domu Dombrowskiej. Pani Janina, choć od 40 lat mieszka w Pruszczu Gdańskim, aktywnie udziela się w Zrzeszeniu Kaszubsko - Pomorskim i zespole Raudńskie Tony. - Mimo, że od 69 lat mieszkamy na Żuławach Gdańskich i w Pruszczu, cała moja rodzina nadal pielęgnuje kaszubskie tradycje. Wpoił nam to ojciec, który wraz z matką byli rdzennymi, polskimi Kaszubami. Wydaje mi się, że losy mojego ojca powinny zainteresować „Strefę Historii” – powiedziała nam Pani Janina.

Nasz bohater urodził się w 1910 roku w Załężu w Powiecie Kartuskim. Po skończeniu szkoły powszechnej, w 1929 roku praktykował w Żukowie w zakładzie kołodziejsko – stolarskim Augustyna Rycherta. W tym samym czasie, także w Żukowie, uczęszczał na wieczorowy kurs maturalny, który ukończył w 1932 roku. 4 kwietnia 1933 roku Jan Dombrowski powołany został do służby wojskowej w 66 Pułku Piechoty w Chełmnie nad Wisłą. We wrześniu tego samego roku odesłali go do szkoły podoficerskiej, gdzie po roku został kapralem. Lata 1934 – 1939 to szkoła oficerska. Promocję na porucznika Jan Dombrowski otrzymał 7 sierpnia 1939 roku i został odesłany do 22 pp I Kompanii CKM w Siedlcach. Stamtąd skierowano go do 1 Kompanii 1 Batalionu CKM, która stacjonowała w Więcborku Od 1 do 17 września 1939 roku Jan Dombrowski walczył w Kampanii Wrześniowej. Potem trafił do niewoli, z której został zwolniony 15 stycznia.

- Od 15 stycznia 1942 do 7 czerwca 1944 roku, tato działał w Gryfie Pomorskim. 7 czerwca o godzinie 24.30 został aresztowany przez Gestapo i zabrany z domu od razu do KL Stutthof. - wspomina Janina Pabiasz – Po 8 dniach wezwano ojca na przesłuchanie, gdzie go strasznie bito. Przeżył obóz, ponieważ był stolarzem i pracował w swoim zawodzie. Niemcy kierowali go do robót budowlanych. 25 stycznia wyszedł wraz z innymi więźniami w Marsz Śmierci. Kiedy kolumna przechodziła przez Kaszuby, ktoś dał matce znać, że więźniowie będą szli z Wejherowa w stronę Pomieczyna. Mama Cecylia z domu Byczkowska dogadała się z wachmanem - zniemczonym Kaszubem, przekupiła go i wraz z sąsiadem zabrali tatę owijając w koce, wsadzili na furmankę i wywieźli za Sianowo koło Kartuz.

- Tam tata przebywał kilka miesięcy, dochodząc do siebie i nawiązując kontakty konspiracyjne. Potem przyszła armia radziecka. Dziki naród. Tata musiał chronić dziewczyny. Strzelali do domów, zabierali zegarki. Zawszeni, śmierdzący, w okropnym stanie – wspomina Pani Janina.

Tata jako zawodowy oficer nie posiadał gospodarki. Po wojnie nie kontynuował kariery wojskowej. Jako osadnik wojskowy mógł objąć gospodarstwo na ziemiach odzyskanych. Okazało się że jego siostra Amalia została wywieziona w czasie wojny na roboty do bauera do Wróblewa. Tam poznała Brylowskiego z Załęża, też robotnika przymusowego. Po wojnie pozostali we Wróblewie i ściągnęli Jana Dombrowskiego. Tata się postarał o dokumenty i przyjechaliśmy na Żuławy w 1947 roku.

Tata miał 8 hektarów. Miał dobre ziemie. Był społecznikiem – przez 23 lata soltysował – działał związkach kombatanckich. Mama po wojnie zapadła na zdrowiu, mimo to udało się rodzicom i nam wychować sześcioro rodzeństwa. W domu ciągle mówiło się po kaszubsku – można powiedzieć, że byliśmy żuławskimi Kaszubami – polowa ówczesnego Wróblewa, to byli Kaszubi… W ogóle sporo Kaszubów było po okolicznych wsiach… Wróblewo kaszubskie – może dlatego taka ładna ta nasza wioska…- opowiada Pani Janina. - Tata zmarł w 1990 roku. Pozostawił nam zdjęcie i legitymacje. Teraz to najważniejsze rodzinne pamiątki. Często wracał do wspomnień sprzed wojny, wychowując kolejne pokolenia w duchu patriotycznym i wojskowym. Wojskowi są nadal obecni w naszej rodzinie. Większość służy w Pruszczu.

(red)

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: