Napoleon z Trójmiasta

Ten świat wciąga. I robi to tym mocniej, im częściej człowiek wciska się w pieczołowicie odtworzony uniform...

Gdańskim traktem.

1-go czerwca 1807 roku Cesarz Francuzów, Napoleon Bonaparte triumfalnie wkracza do Gdańska. Niedługo potem gród nad Motławą, odbity z pruskich rąk, zostaje ogłoszony Wolnym Miastem. Niestety, człowiek, który rozbudził nadzieje
w polskich sercach i potrafił zebrać wokół siebie tysiące wiernych wiarusów gotowych do końca przy nim się bić i umierać, gdańszczanom nie przyniósł szczęścia. Lata 1807-1814, czyli okres panowania Francuzów, dla Gdańska, był czasem siedmiu lat chudych. Ogromna eksploatacja finansowa i gospodarcza doprowadziła miasto na krawędź upadku.

Nie mniej jednak osoba Małego Kaprala - jak zwykł mawiać Książę Wellington - to postać równie kontrowersyjna, co budząca szacunek i podziw. Nie da się ukryć, że sprzyjało mu wyjątkowe wojenne szczęście, a i przesadą nie będzie, jeśli użyje się stwierdzenia, że los obdarzył go geniuszem strategii i mistrzostwem intrygi politycznej. Pokonała go dopiero natura.

Generalnie, osoba Cesarza jest przez nas postrzegana pozytywnie, a podręczniki historii traktują go jako swoistego VIP-a w kształtowaniu sytuacji geopolitycznej w Europie i jej następstw, odczuwalnych do dnia dzisiejszego. Nie można mu też odmówić faktycznego wpływu na obecne systemy prawne, czego przykładem są zbudowane przez niego podstawy współczesnego prawa cywilnego.

Pożyteczni i niegroźni „wariaci”..

Bazując na tych pozytywnych poglądach, w obecnych nam czasach i w niemal całej Europie bardzo popularny i zintegrowany jest ruch rekonstruktorów, skupiający się na wiernym odtwarzaniu jednostek wojskowych operujących w dobie kampanii napoleońskich.

Poważnym komponentem tych działań są grupy powstałe i funkcjonujące w Polsce. Mamy
na przykład Dywizję Księstwa Warszawskiego, czy wsławionych szarżą pod Somosierrą Szwoleżerów gwardii. Szacując, grup takich jest w naszym kraju już kilkadziesiąt, a skupiają wokół siebie miłośników historii, często o bardzo zróżnicowanym wieku, wykształceniu, czy też pochodzących z wielu odmiennych środowisk zawodowych.

Jakby naturalnie, przy rosnącym zapotrzebowaniu, rozwinął się również mini-przemysł dostarczający na rynek umundurowanie, wyposażenie i akcesoria.  Ale rekonstrukcja początku XIX wieku to nie tylko armie i uzbrojenie żołnierza. To też mieszczanie, urzędnicy i osoby towarzyszące wojsku, ale przede wszystkim uwodząca delikatnością moda stylu Empire. Dlatego też niejedna krawcowa i niejeden szewc realizują dziś zapewne nietypowe zamówienia.

Jesteśmy, dopiero co, po okrągłych, dwusetnych rocznicach najsłynniejszych bitew Napoleona, którym towarzyszyły największe w historii ich rekonstrukcje, z udziałem tysięcy rekonstruktorów, setek koni i dział. Jako przykłady niech posłużą choćby Bitwa Narodów (Lipsk), Austerlitz, Borodino, Waterloo, czy te mniejsze – Tczew, Heilsberg (Lidzbark Warmiński) i Ostrołęka.

VIP

Można by rozpisywać się jeszcze długo o pięknych ubraniach, kolorowych mundurach defilujących lub idących do bitwy oddziałów, o wspaniałych sukniach i toaletach tańczących na balach pań, ale cóż to byłby za ruch, gdyby zabrakło w nim postaci najważniejszej – sprawcy historycznych przyczyn dzisiejszych zajęć wielu osób.

Chyba najsłynniejszym, stałym bywalcem europejskich uroczystości jest Mark Schneider - pochodzący ze Stanów Zjednoczonych odtwórca Cesarza Francuzów. Wielu twierdzi, że jego aparycja łudząco przypomina postać Imperatora, uwiecznioną na obrazach i rycinach.

Ale, jak się okazuje, Pomorze też ma swojego Napoleona. Jest nim Piotr Zawada, w środowisku znany jako „Klemens”. Od wielu lat, razem z podobnymi mu pasjonatami wiernie odtwarza sylwetki fizylierów i woltyżerów Pułku 12 Piechoty Piechoty Xięstwa Warszawskiego. Prócz udziału w bitwach rekonstruktorzy przenoszą się w czasie 200 lat wstecz, śpią w płóciennych namiotach, gdzie za posłanie służy rozścielona na ziemi słoma, gdzie światło po zmroku dają latarnie z palącymi się wewnątrz świecami, gdzie zegarki i telefony nie mają prawa bytu, a posiłki przygotowuje się samodzielnie w kociołku na ognisku.

Któregoś razu – jak sam twierdzi – zaczął mu przeszkadzać brak najważniejszej postaci na polach bitew, rozgrywających się na polskiej ziemii. Nie wahał się długo. Zainwestował swój czas i środki, najpierw w żmudne i skrupulatne zbieranie oraz studiowanie dokumentacji źródłowej, a potem skromnie, zaczynając od kapelusza, ruszył z realizacją pomysłu na stworzenie postaci. Mundur (strzelców konnych - ulubiony przez Bonapartego), ręcznie wykonane i haftowane epolety, drobne elementy ubioru, szpada – a to wszystko niełatwe do zdobycia i kupienia...

Dzisiaj to już niemal mały obóz. Pięknie prezentuje się namiot polowy Cesarza, w którym ze szczegółami odtworzono epokowe elementy wyposażenia i umeblowania. Możemy podziwiać sypialnię, biurka i krzesła przy których pracował, zastawę stołową, a nawet historyczny nocnik i co mało kto wie – misia, z którym władca większości Europy lubił układać się do krótkiego zazwyczaj snu.

Aby uatrakcyjnić oglądającym i zwiedzającym czas spędzony w polowym punkcie dowodzenia Bonapartego Klemens z przyjaciółmi oferują niedługi spektakl, który w nieco humorystycznej formie prezentuje fragment z codziennego dnia Cesarza podczas wojennej tułaczki. Nie brakuje w nim scen, które inspirowane są autentycznymi, podpartymi bibliografią i wspomnieniami wydarzeniami, których bohaterami byli Napoleon, jego służacy, Marszałkowie Francji i oficerowie ordynansowi.

W najbliższych dniach będziemy mieli okazję przyjrzeć się bliżej temu majdanowi, wziąć udział w wycinku wydarzeń sprzed lat oraz przenieść się w czasie razem z Bonapartem podczas imprezy upamiętniającej zdobycie Tczewa przez Napoleona, gdzie decydującą rolę odegrały wojska polskie pod dowództwem generała Dąbrowskiego.

Namiot i świta Cesarza zapraszają na Tczewski rynek 20 lutego br., od godziny 11.00, a kilkadziesiąt minut później obejrzeć będzie można inscenizację historyczną zdobycia miasta w 1807 roku, która odbędzie się tuż obok, bo przy zachowanych do dnia dzisiejszego, wiekowych murach miejskich.

 

 

                                                                                                          Piotr Torłop

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: