Pruszcz Gdański - Koniec Baru Zacisze?

Kultowa szefowa pruszczańskiego Baru Zacisze, złożyła w Urzędzie Miasta wymówienie umowy dzierżawy. Idzie na emeryturę. Jeżeli Pani Teresa nie zmieni zdania, pod koniec kwietnia skończy się kilkudziesięcioletni etap funkcjonowania jednej z ikon  gastronomicznych okolic Trójmiasta. W takim wypadku  Magistrat chce ogłosic przetarg na lokal gastronomiczny, który podtrzyma tradycje  i markę „Zacisza”.

W niewielkim, ceglanym budynku, ponad 100 lat temu mieściła się gospoda należąca do niejakiego Gustava Mullera. Lokal, położony tuż przy dawnym głównym przejeździe kolejowym Pruszcza Gdańskiego, w najbliższym sąsiedztwie  cukrowni, już wtedy cieszył się popularnością wśród tutejszej klasy robotniczej, kupców i przyjezdnych. Był na tyle charakterystyczny, że jego wizerunek pojawił się nawet na okazjonalnej pocztówce.

W dwudziestoleciu międzywojennym polscy kolejarze mieszali się tutaj z lokalnymi Niemcami, a w 1945 roku wzdłuż gospody maszerowali w długich kolumnach najpierw więźniowie Stutthofu, a potem jeńcy z Wehrmachtu, pędzeni przez sowietów na wschód.

Przez kolejne 70 lat do Zacisza nadal zaglądali pracownicy cukrowni, do których dołączali kolejni bywalcy, wpadający tu po zakończeniu pracy w nowych zakładach Pruszcza Gdańskiego. Przychodzili tu chętnie  także żołnierze rozwijającej się jednostki. Przez dziesięciolecia nie zmieniał się wystrój baru. Zdarzały się  burdy. Były  kradzieże. Ale takiej atmosfery nie było w żadnym innym lokalu w mieście. Z czasem zniknął przejazd kolejowy, funkcjonujący po sąsiedzku Pewex,  odszedł sprzedający spod lady papierosy, miejscowy szatniarz, do którego obowiązków należało także usuwanie z sali konsumpcyjnej co bardziej nietrzeźwych, lub awanturujących się klientów, a potem zamknęła się cukrownia. Świat wokół całkowicie się zmienił. Mimo to Bar Zacisze nadal trwał, stając się ze swoim kultowym schabowym, śledzikiem, czy kufelkiem piwa za cztery złote, magicznym miejscem na mapie polskich reliktów PRLu. Poznać go musiał każdy nowy mieszkaniec rozwijającego się miasta, którego witała silna grupa stałych klientów, zamieniających to miejsce w klimatyczny pub z niewymuszonym savoir vivrem.

- Pod koniec stycznia dostaliśmy bardzo smutne podanie. Pani Teresa Kamińska, niezłomna agentka, prowadząca Bar Zacisze przez kilkadziesiąt lat, wypowiedziała miastu mowę dzierżawy. Przed osiemdziesiątką postanowiła pójść na zasłużoną emeryturę.– mówi Bartosz Gondek, Rzecznik Burmistrza Pruszcza Gdańskiego. – To fatalna wiadomość, choćby ze względu na historyczno – kulturowe walory tego miejsca. Zacisza nie objęła przez lata żadna podwyżka czynszu. To wielka strata.

- Ciężko odchodzic, ale prowadzę to miejsce od 1978 roku i naprawdę czas już na emeryturę – mówi Pani Teresa. – Nie wiem jak wytrzymam bez ludzi, ale bezapelacyjnie czas odpocząc.

Według wypowiedzenia, złożonego przez Panią Teresę, Bar Zacisze będzie funkcjonował do 30 kwietnia 2015 roku. Potem miasto ogłosi przetarg na wyłonienie kolejnego dzierżawcy.

- Trudno wyobrazić sobie Pruszcz bez Zacisza, dlatego w przetargu ograniczymy funkcję lokalu jedynie do gastronomii, przekonując że warto utrzymać nazwę tego miejsca – mówi Burmistrz Pruszcza Gdańskiego Janusz Wróbel.

Więcej  o klienteli i klimacie Baru Zacisze w reportażu filmowym już wkrótce na Strefie Historii i Północnej.tv

Tagi: