Badania na wraku W-6 "Solen"

Minęło już 388 lat od słynnej bitwy morskiej, która miała miejsce na wodach Zatoki Gdańskiej. Mowa oczywiście o starciu pomiędzy flotą polską, a szwedzką 28 listopada 1627 roku, częściej znanej jako Bitwa pod Oliwą. W dwudziestoleciu międzywojennym chętnie upamiętniano to wydarzenie, po wojnie – samo musiało o sobie przypomnieć.

Podczas prac przy budowie Portu Północnego w Gdańsku 20 października 1969 r. specjaliści z Gdańskiego Urzędu Morskiego oraz Polskiego Okrętownictwa odkryli przeszkodę nawigacyjną, która wzbudziła zainteresowanie. Na północny wschód od wejścia do gdańskiego portu, głębokości 16 metrów, ukazała się drewniana konstrukcja żaglowca. Widoczna część denna wypełniona była rumowiskiem kamieni balastowych i piaskiem, wokół spoczywało kilkanaście luf armatnich, wystawały fragmenty wręg z resztkami desek poszycia. Wrak nie posiadał części dziobowej. Dziobnica, duża solidna drewniana belka wygięta w charakterystyczny łuk, spoczywała w większej odległości od reszty konstrukcji.

Stanowisko oznakowano pławą, opatrzono kryptonimem W-6 (wrak nr: 6) i zawiadomiono Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku (obecnie: Narodowe Muzeum Morskie). Rozpoczęto pionierskie prace eksploracyjne, które nie były dotąd realizowane w Polsce na tak dużą skalę.

Sezon badawczy rozpoczął się 6 sierpnia 1970 roku. Sporządzono pierwszy plan wraka dzięki specjalnie skonstruowanej ramie pomiarowej z metalowych rur. Kratownica pomiarowa składała się z 363 kwadratów, każdy o powierzchni 1 metra kwadratowego. W badaniach zastosowano eżektory, które za pomocą rur, niczym odkurzacze, wciągały urobek i wyrzucały go do kosza umieszczonego na powierzchni. Do prac dokumentacyjnych wykorzystano kamerę telewizyjną, a także wykonywano zdjęcia stereoskopowe. Do wydobycia na powierzchnię dział i innych ciężkich zabytków użyto gumowego balonu nadmuchiwanego powietrzem. Kolejne sezony badawcze trwały do listopada 1978 roku, wówczas zapadła decyzja o przeniesieniu wraka w bezpieczne miejsce – tu zagrażały mu jednostki wchodzące do świeżo otwartego Portu Północnego. Dwa lata później dźwig pływający "Smok" uniósł wrak na wysokość 4 metrów pod powierzchnią morza i przeholował go w rejon Gdyni-Orłowo. Do 1981 r. podniesiono z niego łącznie – 975 obiektów zaliczanych do uzbrojenia, 1318 przedmiotów użytku codziennego, a nawet szczątki ludzkie oraz zwierząt.

    

Po zakończeniu badań podsumowano wyniki. Okręt zatonął w bitwie – świadczyła o tym nie wystrzelona kula w jednym z dział oraz ślady eksplozji. Miejsce spoczynku wraka świadczyło, że mógł być związany z wydarzeniami Bitwy Pod Oliwą. Jednak to wciąż za mało, ważnych informacji dostarczyły daty na działach oraz monetach.Na wraku znaleziono 20 dział odlanych z brązu. W większości przypadków widoczne były daty odlania oraz herby właścicieli - 16 dział odlano w Szwecji, dwa w Polsce i dwa kolejne w Rosji. Na miedzianych i srebrnych monetach, najpóźniejszą datą wybitą był rok 1627. Wówczas powiązano fakt rozrzucenia elementów konstrukcji okrętu z wybuchem, który miał miejsce na szwedzkim okręcie „Solen” trzysta lat wcześniej - w trakcie bitwy pod Oliwą.

W 1627 r. listopadowego poranka stacjonująca w Wisłoujściu flota polska licząca 10 okrętów pod dowództwem admirała Arendta Dickmanna, podjęła inicjatywę w przełamaniu blokady Gdańska prowadzonej przez Szwedów od ponad roku. Załoga okrętu „Rycerz św. Jerzy”, po wymianie ognia z dział dziobowych dokonała zuchwałego abordażu na pokład szwedzkiego „Tigerna”. Kapitan Herman Witte na okręcie wiceadmiralskim „Wodnik” po oddaniu czterech strzałów z dział dziobowych, doprowadził do walki w zwarciu z załogą szwedzkiego „Solena”. Tigern został zdobyty w krwawym boju, Szwedzi nie chcieli dopuścić, by w ręce polskie dostał się ich drugi okręt. Szwedzki szyper zakończył odyseję abordażowanego „Solena” wrzucając wieniec smołowy wprost do przedziału prochowego własnego statku. Wybuch miał rozświetlić horyzont, a huk być słyszanym w centrum Gdańska. – Tyle wiemy z relacji, którą zapisała Królewska Komisja Okrętowa króla Zygmunta.

Dziś dzieje tego okrętu oraz polskich zmagań ze szwedzką flotą możemy podziwiać w zbiorach Narodowego Muzeum Morskiego obchodzącego 27 listopada swoje 55 lecie. To właśnie w tym miejscu historia tej bitwy została wyniesiona na powierzchnię i wciąż intryguje badaczy oraz inspiruje entuzjastów historii wojen morskich. Wynikiem są liczne powieści historyczne osadzone w realiach bitwy, kolejne aranżacje całkiem współczesnej szanty oliwskiej, czy niezliczone wręcz wizerunki polskich okrętów sprzedawane na jarmarku dominikańskim – bardziej lub mniej trafnych. Co z bitwą będzie w przyszłości? Warto zadać sobie to pytanie – Chętnie odwołujemy się do tradycji morskich, nieczęsto pamiętamy o ich świętowaniu, a bitwa pod oliwą to jeden z niewielu przykładów polskich dążeń morskich w tym okresie.

Maciej Flis

Chcesz być na bierząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila.

Zobacz również:

Gdańscy Kaprzy uczczą Bitwę Pod Oliwą

Tagi: