Relacja Strefy Historii: Od piwnic po strych. Wnętrza domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku

W Domu Uphagena, oddziale Muzeum Historycznego Miasta Gdańska zaprezentowano najnowszą książkę Ewy Barylewskiej-Szymańskiej "Od piwnic po strych. Wnętrza domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku". Spotkaniu towarzyszył wykład o modzie w wystroju dawnego domu gdańskiego.

Publikacja "Od piwnic po strych. Wnętrza domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku" została wydana wspólnie przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska i Instytut Historii PAN. Ewa Barylewska-Szymańska historykiem doby nowożytnej oraz historykiem sztuki. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się na historii architektury, historii wnętrz oraz rzemiosła artystycznego i życia codziennego XVIII–XX wieku, a także historii ochrony zabytków XIX i XX w. w Gdańsku. Jest autorką licznych publikacji podejmujących tę tematykę. 

"Od Piwnic..." jest pracą z nurtu badawczego zwanego Wohnkultur. Dzięki starannie przeprowadzonej przez Ewę Barylewską-Szymańską kwerendzie, zawiera szczegółowe opisy zabudowy parceli gdańskich i wzniesionych budynków, funkcji poszczególnych pomieszczeń oraz ich wystroju i wyposażenia, informacje o używanych przez mieszczan gdańskich sprzętach domowych i meblach. 

Świat XVIII-wiecznego Gdańska ożywa dzięki małym przedmiotom

Spotkanie otworzył dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska prof. dr hab. Waldemar Ossowski - To już mój trzeci dzień na nowym stanowisku, zaczynam pracę od tak doniosłego wydarzenia i mam nadzieję, że nie raz jeszcze będziemy tu prezentować tak dobrze przygotowane publikacje. - podkreślił W. Ossowski.

Przedmowę wygłosił prof. Edmund Kizik, który wskazał że prezentowana dziś publikacja prezentuje niezwykły i niecodzienny tok podejmowania badań. Autorka sięgając po rzeczy najmniejsze - przedmioty użytku codziennego, kupowane na dawnych jarmarkach, zużywane, następnie wyrzucane - układa puzzle, które w finale prezentują nam coraz szerszy obraz życia w dawnym Gdańsku. Gdańsk jest miastem zniszczonym, to co nie zostało wywiezione stąd przed końcem wojny - nie przetrwało. Autorka próbując rekonstruować obraz tego miasta w XVIII wieku, umyślnie nie skupiła się jedynie na tej epoce. W jej publikacji najważniejszy jest człowiek, to właśnie jego obraz wyłania nam się z historii przedmiotów, powszechnych, używanych, wyrzucanych. To dzięki nim poznajemy dzieje osób z nimi związanych - dawny świat ożywa.

Podróż przez dawną gdańską kamienicę

Ewa Barylewska-Szymańska pracuje od wielu lat w Domu Uphagena, oddziale Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. Wraz zespołem prowadziła prace rewaloryzacyjne w tym obiekcie. Jest także pracownikiem w Pracowni Historii Gdańska i Dziejów Morskich Polski Instytutu Historii PAN. Projekt odbudowy domu uphagena i prace rewaloryzacyjne w latach 90 był niemałym problemem - przypomniała E. Barylewska-Szymańska. Pod uwagę trzeba było wziąć absolutnie wszystko - rodzaj upięć okiennych, rodzaje sadzonych roślin, a także wyznanie mieszkańców. Wraz ze sztabem ekspertów przebadano ok 3000 inwentarzy ludzi średniozamożnych i ubogich, źrodłami byly też wydawane drukiem anonse, oględziny domow starszych cechu, ogloszenia sprzedaży w prasie ówczesnej. 

Przedmiotem badań były przede wszystkim używane w domu mieszczańskim przedmioty. Ukazano rynek wtórny, częściowo pierwotny, przede wszystkim rzeczy. Gdańsk w XVIII wieku nie był już największym miastem, prym wiodła Warszawa, stał się ogólnokrajowym domem towarowym, kupowano tu nawet miotly. Dzięki tej wymianie handlowej można było określić w publikacji to co było znamionem luksusu, od rzeczy powszednich np. ważną rolę w obrazie ulicy odgrywala fasada domu, jeżeli właściciela stać było, to malowal dom na żółto, osadzał szkło angielskie, francuskie, określał w ten sposób swój status. 

Przedproża domów w ikonografii ukazane bylo sielsko, szczególnie u Chodowieckiego, czesto byly jednak wykorzystywane jako stragany i budowane były z drewna. Dostawiano przybudówki, często nieudolnie, niewielke izby mieszkalne, warsztaty, kramy, np piekarnie, jeśli podpiwniczone - tam handlowali sprzedawcy warzyw.

Drewniany grenadier zamiast krasnala ogrodowego 

Parcela w XVIII w., zabudowana od frontu, lokowano w niej liczne komory, magazynki, warsztaty, pojawialy sie zduplikowane rozbudowane oficyny, więc na froncie tworzył się prześwit, który wykorzystywano na bramy wjazdowe dla powozów. Szczególną ciekawostką były altany lokowane w oficynie, w zasadzie było to najbardziej odpowiednie miejsce - na frontowej fasadzie był rynsztok. Mimo to w mieście było dużo zieleni, drzew, modnym było ustawianie drewnianych rzeźb grenadierów - figury żołnierzy były częstą dekoracją ogrodową.

Sień w drugiej połowie XVIII w. zmieniła się znacznie, pojawiły się antresole które doświetlały wnętrze. Zanika wyłożenie posadzek flizami holenderskimi, kuchnie przeniesiono do oficyn, według nowych badań - często kuchnia funkcjonowała dalej w wydzielonej przestrzeni sieni. Sień była przechowalnią, kufry i skrzynie były już niemodne w XVIII wieku, ich rolę przejmowały bogato zdobione szafy. Lustra w czarnych oprawach tak powszechne w poprzednich dekadach zanikają, przechodzą do sieni lub do uboższych kwater. Do bogato zdobionego lustra w sali dostawiano stoliczek konsolowy - dodawało to splendoru.

Sala domu w XVIII wieku nie służyła już do spania, przeszła do roli reprezentacyjnej, na podłodze pojawiły się posadzki parkietowe, zdobienia w motywach orientalnych sztukaterie. Meble w tym miejscu musiały być przeszklone, miały ukazywać gościom odwiedzającym dom kolekcje zebranych przedmiotów zazwczaj pochodzących z dalszych krajów. Stolik do herbaty był częstym elementem modnego wystroju, w Gdańsku te stoliki były często polichromowane lub z ceramicznym blatem.

Poncz z tiary biskupiej i stół do liczenia pieniędzy

Rozwinęła się cała galanteria stołowa, serwisy sztućców stołowych, łyżek, widelców, osobnych łopatek do pasztetów, ryb, tortów. Modne były ceramiczne wazy, szczególną uwagę przykuwa waza do ponczu w kształcie tiary biskupiej - stanowi to ciekawy przykład mentalności protestanckiej społeczności miasta. Prezentowano je w oszklonych witrynach, gdzie wyglądały okazalej, stanowiły swoistą wystawę. 

Ówczesna moda zobowiązywała do gromadzenia siedzisk lub całych zespołów siedzisko zdobionych jednorodnie. Starano się nawet dobierać kolor tapicerki z elementami otoczenia - tapet lub zasłon. Wśród stoliczków, popularność zyskiwały stoły do gier. Zegary były często kosztowniejsze niz szafy - grające menuety polonezy, psalmy, konstrukcje często wyposażone były w elementy ruchome.

W sieni kupcy mieli kantory, biedniejsi mieszkańcy mieli warsztat. Kantory miały blaty do pisania na stojaco, ciekawostką były stoliki do liczenia pieniedzy - z otworkami. Należało zważyć monetę i wrzucić do odpowiedniego otworu, pod nimi zawieszone były mieszki które wypełniały się walutą. W wielu gdańskich domach były już krany. Mimo, że w Gdańsku były znane kuchnie angielskie, to aż do polowy XIX w używano kuchni z otwartym ogniem. Kuchnia może stanowić osobny temat spotkań i wykładów, liczba przedmiotow kuchennych w bogatych domach przekraczala 400. Rożny, werki, lejki durszlaki, tasaki różnego przeznaczenia, mało mebli. W XVIII wieku krojono wszystko nad garnkiem, nie było stołów kuchennych, mebe uważano za nieprzydatne, na ścianach był jedynie żelazny hak lub kilka, na których zawieszano mięsa.

Więcej w GaleriiPromocja książki "Od piwnic po strych. Wnętrza domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku"

Chcesz być na bierząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila.

Tagi: