Kombatanci w Gdańsku - z całego świata

Na Westerplatte wyglądali z daleka jak wycieczka osób ze wszystkich kontynentów: Europy, Azji, Afryki. Dopiero, gdy podeszli bliżej, można było zobaczyć, że coś ich wyróżnia: niektórzy mieli na głowach berety wojskowe, inne wpięte w klapy medale.
 
Wśród uczestników 28. Zgromadzenia Ogólnego Światowej Federacji Weteranów są kombatanci wojen, które toczą się na całym świecie.
Byli w różnym wieku, z różnych krajów, ale łączyło ich jedno: wszyscy byli weteranami wojennymi i kombatantami. Różnych wojen – ci najstarsi pamiętali II wojnę światową, ci najmłodsi, z Czarnogóry – wojnę w byłej Jugosławii.
 
28. Zgromadzenie Ogólne Światowej Federacji Weteranów odbywa się w Trójmieście do 4 września. Przyjechali na nie byli żołnierze z Polski, Czarnogóry, Francji, Bułgarii, ale także z Wietnamu, Kongo, Korei Południowej, Wybrzeża Kości Słoniowej. Wszyscy uczestnicy walczyli na świecie w wojnach międzynarodowych, domowych, czy jako żołnierze ONZ wysyłani w charakterze sił rozjemczych.
 
Nic dziwnego, że 1 września chcieli uczcić na Westerplatte, gdzie rozpoczął się najbardziej krwawy konflikt w historii. Było już po południu, gdy przyjechali na miejsce, by pokłonić się poległym Polakom z oddziału majora Sucharskiego, ale też oddać hołd wszystkim zabitym w czasie II wojny światowej i po niej.
 
- Każdy ma swoje Westerplatte – Dan Vigo Bergtun, wiceprzewodniczący Światowej Federacji Kombatantów, nawiązał do słów Jana Pawła II. – Każdy z nas musi przejść w życiu mniejszy bądź większy test odwagi, szlachetności i zdolności do poświęcenia.
 
Czasem takim testem jest niestety wojna. - Na wojnach są co prawda bohaterowie, ale nie ma zwycięzców – mówił Bergtun.
 
Bergtun jest Norwegiem, który wciąż ma w pamięci polski Sierpień. Wypowiada się z podziwem o gdańskich stoczniowcach, mówiąc, że ich hasło „nie ma wolności bez Solidarności” jest wciąż aktualne: - Powinniśmy stosować je nawet w naszej pracy na rzecz weteranów wojennych z całego świata: powinniśmy się nawzajem darzyć szacunkiem i współpracować ze sobą w duchu solidarności.
 
Jan Stanisław Ciechanowski, gdańszczanin, który jest szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych mówił przed Pomnikiem Obrońców Wybrzeża, że Westerplatte po 76 latach od wojny stało się już nie tylko symbolem wojny i śmierci, ale też miejscem pojednania, i że współpraca polsko-niemiecka jest bardzo ważna: - Ale są dalej kierunki niebezpieczne, jak 76 lat temu, i wciąż musimy być czujni. 
 
Ciechanowski nie użył słów „Rosja, Ukraina” - łatwo było jednak domyślić się, że o to mu chodzi.
 
Po uroczystościach portal Gdańsk.pl rozmawiał z polskimi weteranami.
 
- Jaką lekcję chciałby Pan przekazać młodemu pokoleniu? – zapytałem jednego z nich.
 
- Nie zabijaj! – powiedział Henryk Kalinowski, który walczył w Samodzielnym Warszawskim Batalionie Zmechanizowanym Saperów (w ramach utworzonej w ZSRR I Armii WP). - Nam nie jest potrzebna wojna ani zbrojenia. Regulujmy nasze sprawy poprzez dialog i rozmowę.
 
- Podstawowa sprawa to „nigdy więcej wojny!” - dodaje Leszek Żukowski, powstaniec warszawski, a dziś prezes Światowego Związku Żołnierzy AK.
 
- Czy, gdy was zabraknie, w kolejnych pokoleniach przetrwa pamięć o waszej walce?- spytałem.
 
- Pierwsze pokolenie po nas nie było tym zainteresowane, bo w czasach PRL nie mówiło się o nas, o AK, ani w domu ani tym bardziej w szkole, bo Służba Bezpieczeństwa pilnowała. Ale już nasze wnuki i prawnuki są bardzo zainteresowane naszymi losami. Oni tego nie przeżywali i jeżeli mówi im się prawdę, dlaczego i z kim walczyliśmy, to do nich trafia. Więc pamięć przetrwa.
 
Jak dbać o tę pamięć? Żukowski – były więzień nazistowskich obozów koncentracyjnych, w tym Dachau – powiedział, że od lat jest zapraszany do Niemiec: - Kupują mi bilet lotniczy, zapraszają na spotkania tych, co przeżyli obozy koncentracyjne. Wożą mnie do niemieckich szkół. Tamtejsi uczniowie odwiedzają obozy, uczą się, co zrobili ich dziadkowie, i chcą potem rozmawiać ze mną. Ja im mówię, jak tam było. Niemcy nas przeprosili. A Rosjanie nie chcą się przyznać do niczego. Oni dalej nie chcą zrozumieć.  
 
Fot. Grzegorz Mehring
 

 

Tagi: