Pod Chojnicami odnaleziono ślady II wojny światowej

Kilkaset metrów okopów, stanowisko moździerza wraz z towarzyszącym mu miejscem składowania amunicji oraz pozostałości po dwóch schronach drewniano-ziemnych z okresu II wojny światowej odkryli poznańscy archeolodzy w rejonie Chojnic (woj. pomorskie). Relikty te nigdy nie doczekały się analizy naukowej.
Badania terenowe odbyły się w czerwcu. Rekonesans poprzedziła analiza zobrazowań ALS – lotniczego skanowania laserowego. Na tej podstawie wytypowano potencjalne miejsca, w których spodziewano się odkryć relikty umocnień sprzed prawie 80 lat.
 
Naukowcy w ciągu kilku czerwcowych dni przeszli przez gęsto zalesiony obszar od jeziora Śpierewnik aż do miejscowości Rytel, wzdłuż rzeki Brda.
 
„Byliśmy zaskoczeni bardzo dobrym stanem zachowaniem umocnień ziemnych, które wyraźnie rysowały się w krajobrazie” – opowiada dr Dawid Kobiałka, który wspólnie z Mikołajem Kostyrko i Filipem Wałdochem z Instytutu Prahistorii UAM w Poznaniu kierowali badaniami.
 
Wszystkie odkryte przez archeologów konstrukcje ziemne należy wiązać z polskimi przygotowaniami przed niemieckim natarciem w 1939 roku. Pobliskie Chojnice zostały zaatakowane przez wojska niemieckie o świcie pierwszego dnia wojny. Jeszcze tego samego dnia po południu polscy żołnierze z Armii Pomorze rozpoczęli odwrót w kierunku Rytla. Odkryte właśnie przez archeologów umocnienia były częścią linii obrony, która miała osłonić wycofujących się żołnierzy. Niestety na tym obszarze brakowało naturalnych przeszkód, dlatego dowództwo postawiło na umocnienia ziemne. Jednak przewaga wojsk niemieckich sprawiła, iż wielu żołnierzy zginęło albo dostało się do niewoli.
 
Pas okopów zajmowany był przez 1, 2 i 3 kompanie 81 batalionu piechoty obrony narodowej „Tuchola”. Archeolodzy zidentyfikowali trzy sąsiadujące ze sobą pasy umocnienień, o długości odpowiednio 250 m, 120 m i 350 m – wszystkie znajdowały się na zachodniej strony rzeki „Natknęliśmy się też na ślady po walkach w postaci lejów po moździerzach” – dodaje dr Kobiałka.
 
Ślady po okopach zarejestrowanych przez badaczy współcześnie tworzą zagłębienia sięgające do 30 cm, jednak ich pierwotna głębokość szacowana jest na ok. 1,3 m. Wgłębienia dodatkowo chroniło tzw. przedpiersie, czyli wał wykonany z ziemi pochodzącej z kopania rowu.
 
Szczegółowa analiza obrazów stworzonych na podstawie skanowania laserowego, połączona z rekonesansem terenowym, umożliwiła badaczom na odkrycie w terenie pozostałości drewniano-ziemnych schronów. Wskazują na to wymiary i kształty bardzo zbliżone do znanych tego typu konstrukcji, a także obecna forma terenowa tych obiektów. Doskonale widoczne są też obniżenia, które są przypuszczalnie efektem zapadnięcia się drewnianego szkieletu budowli.
 
„Schrony tego typu miały tę przewagę nad umocnieniami stawianymi z betonu, że surowiec niezbędny do ich budowy, czyli drewno oraz ziemia, był łatwo dostępny. To skracało proces stawiania tego typu umocnienia, a wykonanie go pochłaniało mniejsze koszty” – komentuje dr Kobiałka.
 
Pozycja domniemanych schronów we współczesnym krajobrazie zdaje się sugerować, że w trakcie ich stawiania starano się wykorzystać niewielkie wzniesienia. Te ułatwiały zarówno zamaskowania schronu od strony zachodniej, jak i dogodne zlokalizowanie wejścia od wschodu. Dodatkowo pozwalało to na zwiększenie pola widzenia żołnierzy znajdujących się w schronie.
 
„Naszym zdaniem mamy do czynienia z systemem umocnień, który miał za zadanie spowolnić marsz żołnierzy niemieckich na wschód. Schrony bojowe miały pełnić charakter punktów oporu opóźniających natarcie, podczas gdy główny opór miał zostać postawiony w miejscu, gdzie umocnienia były bardziej rozbudowane oraz oparte na rzece Brdzie” – uważają archeolodzy.
 
Zdaniem poznańskich archeologów, mimo iż od zakończenia II wojny światowej minęło już ponad 70 lat, to nadal na terenie Polski jest wiele reliktów, które nie doczekały się pełnego rozpoznania i naukowej analizy. Często jest tak w przypadku obiektów o własnej formie terenowej, w tym umocnień polowych. Naukowcy skupiają się na konstrukcjach z betonu oraz cegły i często pomijają struktury widoczne w krajobrazie – jak ciągnące się kilometrami okopy.
 
„Ta kategoria dziedzictwa jest niedoceniona w Polsce i ciągle bardzo rzadko dostrzegana przez naukowców. A umożliwia przecież wyjątkową – i nadal, jak pokazuje to praktyka archeologiczna, niedocenioną – sposobność do badań terenowych w ramach archeologii II wojny światowej, która dokumentuje i analizuje różne pozostałości po ostatnim globalnym konflikcie” – mówi Kobiałka.
 
W Zachodniej Europie i w Skandynawii popularne jest badanie krajobrazów przekształconych na skutek działań w ramach II wojny światowej. Funkcjonują tam osobne instytuty archeologiczne poświęcone badaniom nad współczesnymi konfliktami zbrojnymi. „W Polsce ten kierunek nadal jest niedoceniony” – kwitują inicjatorzy projektu badawczego.
 
PAP - Nauka w Polsce
/Fot. Dawid Kobiałka

Tagi: