Baszta Bramy kotwiczników - więzienie i konserwator

Już pod koniec wieku XV, po pojawieniu się nowożytnych fortyfikacji, straciła swe pierwotne, militarne znaczenie. Wewnątrz znajdowało się przede wszystkim więzienie.
 
Najsłynniejszymi jego penitariuszami byli bracia Maternowie. Starszy z nich - Georg - popadł w kilkuletni zatarg z kupcem Jacobem Harderem. W 1492 r. wraz z dwoma towarzyszami Georg napadł na Hardera przy wejściu do Dworu Artusa. Został skazany na wygnanie i konfiskatę mienia. Po nieudanych próbach sądowego załatwienia sprawy starszy z braci Maternów postanowił na własną rękę dochodzić sprawiedliwości. Korzystając z poparcia szlachty pomorskiej napadał na gdańszczan, łupiąc ich. Sprawą rozbójnika zajął się sam król Jan Olbracht, przez co Matern musiał się ratować ucieczką na tereny zakonu krzyżackiego.
 
Gdy w 1499 r. rozbójnik trzykrotnie próbował podpalić miasto, miarka się przebrała. Gdańsk wystawił zaciężnych, którzy szukali go przez niemal trzy lata. Aresztowano go w Wielkopolsce i powieszono w Krośnie koło Mosiny. Pomścić brata chciał Szymon, który nazywany jest często "gdańskim Robin Hoodem". Wielokrotnie gnębił on miasto skargami, sprawami sądowymi czy zbrojnym działaniem.
 
Również i Szymona pojmano w Wielkopolsce. Czekał na wykonanie wyroku śmierci właśnie w Baszcie Bramy Kotwiczników, gdzie 1 kwietnia 1516 roku się powiesił. Jego zwłoki symbolicznie spalono z szubienicą przy wejściu do baszty.
 
W XIX wieku budowla przestała pełnić funkcje penitencjarne. Znajdowały tu się okresowo siedziba opiekunów latarni miejskich czy SCHRONISKO dla uczennic. Po zniszczeniach wojennych baszta została odbudowana w renesansowej formie jako siedziba konserwatora zabytków. Obecnie działa w baszcie stowarzyszenie.
 
Piotr Celej
 

Tagi: