O sk... czyli jak magnat nazwał na Wisłoujściu rodzinę króla

Wśród odwiedzających Twierdzę Wisłoujście było wielu królów, posłów i wybitnych postaci. Najciekawszą anegdotą jednak pozostaną wizyty króla Zygmunta III Wazy.
 
Co ciekawe król ten dokonywał inspekcji Wisłoujścia kilkukrotnie. Pierwsza wizyta odbyła już rok po wybraniu Zygmunta na króla Polski, czyli w 1598. Wówczas to władca Rzeczpospolitej zwiedzając wieżę postanowił uwiecznić swoją wizytę i wydrapał swe imię na galerii ozdobnego hełmu wieńczącego latarnię. Podpis króla przetrwał lata, bowiem francuski dyplomata Charles Ogier wspominał o nim w dziennikach swej podróży do Polski 1636 roku. 
 
Inna wizyta króla Zygmunta nie była już tak beztroska. Był rok 1623 i Rzeczpospolita znajdowała się w stanie wojny ze Szwecją. Jak zanotowano: "Król jegomość spacerował po bastionach twierdzy ze świtą, a że była piękna, jasna pogoda, okręty Gustawa stojące na redzie na wprost twierdzy widoczne były całkiem wyraźnie. Wzdrygnął się na ten widok stojący tuż za królem marszałek koronny Opaliński i wyciągnął do połowy szablę ze słowami: O! Sk... syn! Co słysząc król obrócił się i rzekł: Czyj?! Na to stało się całkiem cicho".
 
By historia stała się jasna współczesnemu odbiorcy należałoby nadmienić, że wojujący z Polską Gustaw Adolf był stryjecznym bratem polskiego króla. 
 
 
Piotr Celej
 
Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 
 

 

 

Tagi: